Magda ma 7,5 miesiąca
Gabiś ma 3,5 lat
Od kiedy Magda skończyła 6 miesięcy i zaczęła coraz lepiej przemieszczać się na brzuchu ruchami węża-pełzaczka :-D, a posadzona potrafiła wytrzymać w tej pozycji kilka chwil, postanowiłam zacząć pokazywać jej koszyczki pełne różnorakich skarbów.
Takie koszyczki można przygotować praktycznie ze wszystkiego! Koszyki ze skarbami nie są jednak zarezerwowane tylko dla niemowlaków, gdyż także starsze maluchy będą nimi zainteresowane. Gabiś bardzo chętnie siada koło Magdy i bawi się razem z nią zawartością koszyczka. Rozczula mnie ten widok, szczególnie gdy Gabi stara się opisać każdy przedmiot z koszyczka i czasami zwraca Magdzie uwagę : "Nie, nie do buzi, Magdusiu!", bo ta oczywiście wszystko musi sprawdzić "organoleptycznie". Tim Seldin w swoim świetnie oraz, co bardzo ważne, przystępnie napisanym "podręczniku" dla rodziców i nie tylko How to raise an amazing child the Montessori Way, pisze, by uzbierać około 50 do 100 przedmiotów różniących się od siebie kształtem, kolorem, fakturą, ciężarem jak i zapachem (str.56). Mogą to więc być przedmioty naturalne, z drewna, metalu, szkła, materiału czy skóry. Koszyk ze skarbami powinien pozwolić maluszkowi poczuć się jednocześnie zdziwionym, zaskoczonym jak i małym odkrywcą. Tak, aby mógł testować przedmioty wszystkimi zmysłami: smaku ;-), słuchu, wzroku, dotyku i węchu. Z tego względu powinno się uważać na przedmioty stwarzające ryzyko połknięcia, z ostrymi kantami, mogące się poluzować i wtedy zostać połknięte, farbujące czy też w inny sposób ryzykowne dla maluszka biorącego wszystko do buzi. No i muszą być oczywiście czyste. Z kolei Marie-Hélène Place w swojej niedawno wydanej (francuskiej) książce 60 activités Montessori pour mon bébé (którą również bardzo polecam) podaje, że małe (15-20cm dlugości) i niskie (ok.8cm wysokości) koszyczki można dawać dzieciom już od 5. miesiąca. Do takiego koszyczka można włożyć nie więcej niż 2-3 rzeczy na raz, które dziecku są już znane, i które należy wymienić na inne, gdy tylko dziecko zdaje się być nimi już znudzone. Maleństwo może do takiego koszyczka zaglądać z pozycji na brzuchu, wyjmować z niego po przedmiocie, a potem ewentualnie wkładać je do środka. Mały wybór przedmiotów pomaga dziecku na częste powtórzenia ruchów ręki (wkłada i wyjmuje), którą w ten sposób ćwiczy, aby zostać mistrzem w jej kooordynacji. Koszyki tematyczne, nota bene zawierające przedmioty codziennego użytku, zalecane się od 9. miesiąca, gdy dziecko jest już w stanie łatwo się przemieszczać. Można je umieścić na niskiej półce biblioteczki w pokoju maluszka tak, by był on w stanie sam się do nich dostać. Dobrze jest nazwać przedmiot po przedmiocie, ale poza tym dać dziecku czas, by samo się z nimi zaznajomiło... a my sami możemy je poobserwować, co jest fascynujące! Magda np. od niedawna lubi sobie porozmawiać ze swoimi skarbami. ;-)
Moja Magda była moim zdaniem gotowa na tą zabawę tuż po skończeniu 6 miesięcy (21. września), więc nie namyślając się wiele, wrzuciłam do wiklinowego koszyczka kilka przedmiotów, które znalazłam w kuchni. I tak oto powstał pierwszy koszyk dla Magdy, a w nim:
- mała trzepaczka-mieszadełko
- dwie różne łyżki bambusowe
- "jajo" do gotowania jaj ;-)
- szufelka do mąki
Do koszyczków (bo mamy już kilka za sobą) wkładam nie więcej niż 10 przedmiotów, aby uniknąć "tłoku", a i Magda bezbłędnie wyłapuje ten jeden-jedyny-najukochańszy ze wszystkich, a reszta bywa trochę ignorowana. W powyższym koszyczku the-one-and-only to mała trzepaczka z rączką w kształcie łba krowy (własność Gabisia). Ilekroć proponowałam Magdzie ten koszyczek, właśnie ta trzepaczka była z niego wyciągana jako pierwsza, poobserwowana, doszczętnie wylizana, wymachana, użyta jako pałeczka perkusji do bicia w podłogę, i-co-by-tam-jeszcze-dało-się-z-nią-zrobić, a gdy Magda stwierdziła, że czas wyjąć z koszyczka coś innego, trzepaczka pełniła funkcję asystentki i zawsze była albo tuż pod ręką, albo po prostu w drugiej ręce.
Jako, że trzepaczka jest biało-czarna, dostała się również do następnego koszyczka zawierającego przedmioty w kolorach bieli i czerni, lub w obydwu na raz. I tutaj była faworytką, do tego stopnia, że nagle z jednoczęściowej stała się dwuczęściowa... Ups, szybko trzeba było wyciągnąć Magdzie z buzi jedną z tych części oraz ewakuować całość do szafki kuchennej, gdzie, naprawiona, siedzi sobie ładnie na półce i czeka na Gabisia, by posłużyć za mieszadełko do jego kakao. ;-)
- recydywistka trzepaczka-mieszadełko :-)
- kubeczek z kompletu kubeczków IKEA
- czarny i biały klocek Duplo
- dwa pomponki: biały i czarny
- lejek, też recydywista zresztą, przez co równie ulubiony
- foremka do ciasteczek w formie motyla
- biało-czarna karta z kompletu kart dla noworodków przedstawiająca wiewiórkę
- zebra oraz dalmatyńczyk
Swoje tematyczne koszyczki dla córki bardzo ciekawie opisała również niedawno Magda ze Skacząc w kałużach. Koniecznie do niej zajrzyjcie!
Living Montessori now: how to make a treasure basket for your baby
Living Montessori now: themed treasure baskets for babies
thefullmontessori
Counting coconuts
Montessori ici
Merci Montessori
Nido Montessori
W interncie jest jeszcze wiele, wiele innych! Tak, jak pisze Magda, oczopląsu można od tego dostać! :-D
6 komentarzy:
Gdy Staś miał ok 6 miesięcy też bawił się podobnie jak Twoja Magda. Wpadłam na tą zabawę intuicyjnie, nie zaglądając do książek. Zauważyłam, że Staś lubi oglądać różne przedmioty. Dla Stasia ogromną atrakcją było szukanie drobnych przedmiotów w misce wypełnionej kasztanami, albo groszkiem. Lubił też zabawy różnymi rodzajami kasz: grube, drobne, w różnych kolorach.
Pozdrawiam
A to fajna zabawa! Dzięki! ;-) Pamiętam, że Gabisiowi robiłam też kilka sensorycznych "skrzyń skrabów", jednak był już o te kilka miesięcy starszy, a i skrzynie były tematyczne. Ostatnia była Gwiazdkowa, i właśnie kilka dni temu Gabi ją wyciągnął, bo zapomniałam rozłożyć wszystko na czynniki pierwsze, haha, więc skład zachował się prawie idealnie. Za to Magda wszystko, ale to wszystko bierze do buzi, więc niestety, chyba nie będę mogła zbyt prędko wykorzystać Twój pomysł. Ale co się odwlecze, to nie uciecze, podobno... ;-)
Ha! To jest faktycznie świetny pomysł. Ja to zrobiłam bez literatury, ale pewnie jakaś intuicja po szkoleniu z pedagogiki Montessori została- mamy pudełka po butach, tam różne przedmioty wymienialne oraz tkaniny do a kuku;) W większości przedmioty domowego użytku, czasem jakaś zabawka. Faktycznie ma swoje ulubione;)
MamaWojtka;)
Hej, dodałam link do Waszych koszyczków u siebie na blogu.
A Magdusia urocza jest :-)
Hej Kocurrrku, tak naprawdę jak zwał, tak zwał, najważniejsze, że nasze maluchy mają fajne i uczące zajęcie. Chociaż Magda na początku mogła i 30 minut posiedzieć przy koszyku, a teraz po kilku minutach ma dość i musi się przemieścić gdzie indziej. Motoryka większa jest na topie. ;-)
Pozdrawiam serdecznie i witam na moim blogu,
Moni
Magdo, no pewnie, że urocza, Magda to ci przecie. :-D
Dzięki za dodanie linku do bloga.
Prześlij komentarz