"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



piątek, 22 listopada 2013

Pierwszy jadalny obraz Magdy - La primera pintura comestible de Magda

Magda ma 8 miesięcy
Gabiś ma 3l8m

Wczoraj Magdusia skończyła 8 miesięcy! :-) Więc trzeba było to jakoś uczcić. A że Magda bardzo lubi zaglądać bratu przez ramię, ups, raczej pod ramię, gdy ten coś rysuje czy maluje, pomyślałam, że najlepiej byłoby dać jej samej farby i hulaj dusza! niech eksperymentuje... ;-) Musiały to być oczywiście farby jadalne, co by naszej małej nie zaszkodziły, bo znając ją, pewnie bez posmakowania by się nie obyło, a przepis prosty, by na pewno się udało. Poszperałam więc w internecie i znalazłam dwa przykłady jednego bardzo słodkiego przepisu: TUTAJ i TUTAJ. Oto składniki: puszka mleka skondensowanego oraz barwniki kuchenne w płynie. Prościej chyba już się nie da, prawda? Do zabawy zaprosiliśmy też kolegę Magdusi, Antosia, starszego od niej raptem o kilka dni. Maluszki rozebrałyśmy do pieluszek, by ułatwić późniejszą kąpiel. Do malowania wzięliśmy kartki kartonowe, które przymocowałam do krzesełek dzieci za pomocą taśmy malarskiej. Obrazy wyszły śliczne, błyszące, aż szkoda, że pewnie niezbyt trwałe, przez wysoką zawartość cukru w farbach.

¡Ayer Magda cumplió 8 meses! :-) Había que celebrarlo de alguna manera. Como a Magda le gusta mucho mirar por encima, ups, por debajo del brazo de su hermano cuando éste está pintando o coloreando algo, lo mejor me pareció darle a ella misma pinturas y ¡ándale! que experimente con ganas... ;-) Obviamente, tenían que ser comestibles para no hacerle daño, ya que conociéndola, no podrí pasarse sin probarlas. Y la receta deber+ia de ser simple, para que salga bien. Me puse a buscar en el internet y me topé con ejemplos de la misma receta:  AQUí y AQUí. He aquí los ingredientes: una lata de leche condensada y unas gotas de colorantes comestibles. Más simple ya no se puede, ¿no? También invitamos a jugar con las pituras a un amigo de Magda, Antos, que la lleva por tan sólo unos días. Los bebés se quedaron en los pañales, para facilitar luego la limpieza bajo la ducha. Para la pintura utilizamos cartulina que pegamos a las sillas altas con cinta de pintar. Las pinturas salieron preciosas, brillantes, qué pena que no van a durar mucho por el alto contenido de azúcar en la pintura.


Primero Gabi puso cuatro gotas de color en cada bol con leche condensada y lo mezcló.

Cada bebé recibió un chorrito de cada color, ¡y ya!
A principio, Magda estuvo un poco escéptica...

...pero un momento más tarde ya hizo lo que más le gusta hacer:
¡estudiar las pinturas por su boca!
:-)

Lo que le gustó un chorro, como se nota!

Antos, por su parte, ya conoce la duferencie entre la comida y la "no-comida"...
Así que Magda, después de haber comido sus pinturas, se fue a buscar su porción...
:-)

Por otro lado Gabi se puso a pintar, y a pintar, y a pintar... :-)

He aquí a dos de las obras de Gabi además de la Magda abajo a la derecha,
donde se ve la emprenta de su mano derecha.

Resztki farby podobno można użyć do pomalowania kruchych ciasteczek, przed ich pieczeniem. Ten pomysł wypróbujemy jutro... ;-)

Las sobras de la pintura supuestamente se pueden usar para pintar las galletitas, antes de hornearlas. Esta idéa vamos a comprobar mañana... ;-)


wtorek, 19 listopada 2013

Jesienna korona z malowanych liści - Una corona otoñal de hojas pintadas

Magda ma niecałe 8 miesięcy
Gabiś ma 3 lata 8 miesięcy

Jako, że nazbierało nam się suszonych liści, Gabiś zażyczył sobie je pomalować. Wyciągnęliśmy więc farby, a ja zaczęłam obmyślać, co by tu ciekawego zrobić z pomalowanych liści? I znalazłam ten oto pomysł: Leaf wreath, który trochę zmodyfikowaliśmy. Gabiś pomysł zaakceptował i ochoczo zabrał się najpierw za przyklejanie liści do korony z papierowego talerza, a zaraz potem do ich malowania. Kolory farb oczywiście też sam wybrał, ale nie pytajcie dlaczego czarny, bo nie wiem...

Como ya tuvimos un chorro de hojas secas, Gabi se inventó pintarlas. Enconces sacamos las pinturas, y yo me puse a pensar ¿qué cosa interesante se podría hacer con hojas pintadas? Así que busqué y encontré esta idéa: Leaf wreath. Gabi la aceptó y se puseo con ganas a pegar primero las hojas a la corona hecha de un plato de papel, para justo después pintarlas. Obviamente el mismo escogió los colores de pintura pero no pregunten por qué también negro, porque no sé... 


Zaczynamy od nałożenia kleju (brokatowego, bo akurat taki miałam pod ręką)...
Empezamos con el pegamento...

...malujemy, malujemy...
...para luego seguir con la pintura...

Oto efekt końcowy, po powieszenia na drzwi na przykład lub na ścianę (w naszym przypadku)
Y así se ve el efecto final! Para colgar en la puerta o en la pared (en nuestro caso).

niedziela, 17 listopada 2013

Tematyczne koszyczki ze skarbami: kuchenny oraz biało-czarny

Magda ma 7,5 miesiąca
Gabiś ma 3,5 lat

Od kiedy Magda skończyła 6 miesięcy i zaczęła coraz lepiej przemieszczać się na brzuchu ruchami węża-pełzaczka :-D, a posadzona potrafiła wytrzymać w tej pozycji kilka chwil, postanowiłam zacząć pokazywać jej koszyczki pełne różnorakich skarbów.

Takie koszyczki można przygotować praktycznie ze wszystkiego! Koszyki ze skarbami nie są jednak zarezerwowane tylko dla niemowlaków, gdyż także starsze maluchy będą nimi zainteresowane. Gabiś bardzo chętnie siada koło Magdy i bawi się razem z nią zawartością koszyczka. Rozczula mnie ten widok, szczególnie gdy Gabi stara się opisać każdy przedmiot z koszyczka i czasami zwraca Magdzie uwagę : "Nie, nie do buzi, Magdusiu!", bo ta oczywiście wszystko musi sprawdzić "organoleptycznie". Tim Seldin w swoim świetnie oraz, co bardzo ważne, przystępnie napisanym "podręczniku" dla rodziców i nie tylko How to raise an amazing child the Montessori Way, pisze, by uzbierać około 50 do 100 przedmiotów różniących się od siebie kształtem, kolorem, fakturą, ciężarem jak i zapachem (str.56). Mogą to więc być przedmioty naturalne, z drewna, metalu, szkła, materiału czy skóry. Koszyk ze skarbami powinien pozwolić maluszkowi poczuć się jednocześnie zdziwionym, zaskoczonym jak i małym odkrywcą. Tak, aby mógł testować przedmioty wszystkimi zmysłami: smaku ;-), słuchu, wzroku, dotyku i węchu. Z tego względu powinno się uważać na przedmioty stwarzające ryzyko połknięcia, z ostrymi kantami, mogące się poluzować i wtedy zostać połknięte, farbujące czy też w inny sposób ryzykowne dla maluszka biorącego wszystko do buzi. No i muszą być oczywiście czyste. Z kolei Marie-Hélène Place w swojej niedawno wydanej (francuskiej) książce 60 activités Montessori pour mon bébé (którą również bardzo polecam) podaje, że małe (15-20cm dlugości) i niskie (ok.8cm wysokości) koszyczki można dawać dzieciom już od 5. miesiąca. Do takiego koszyczka można włożyć nie więcej niż 2-3 rzeczy na raz, które dziecku są już znane, i które należy wymienić na inne, gdy tylko dziecko zdaje się być nimi już znudzone. Maleństwo może do takiego koszyczka zaglądać z pozycji na brzuchu, wyjmować z niego po przedmiocie, a potem ewentualnie wkładać je do środka. Mały wybór przedmiotów pomaga dziecku na częste powtórzenia ruchów ręki (wkłada i wyjmuje), którą w ten sposób ćwiczy, aby zostać mistrzem w jej kooordynacji. Koszyki tematyczne, nota bene zawierające przedmioty codziennego użytku, zalecane się od 9. miesiąca, gdy dziecko jest już w stanie łatwo się przemieszczać. Można je umieścić na niskiej półce biblioteczki w pokoju maluszka tak, by był on w stanie sam się do nich dostać. Dobrze jest nazwać przedmiot po przedmiocie, ale poza tym dać dziecku czas, by samo się z nimi zaznajomiło... a my sami możemy je poobserwować, co jest fascynujące! Magda np. od niedawna lubi sobie porozmawiać ze swoimi skarbami. ;-)

Moja Magda była moim zdaniem gotowa na tą zabawę tuż po skończeniu 6 miesięcy (21. września), więc nie namyślając się wiele, wrzuciłam do wiklinowego koszyczka kilka przedmiotów, które znalazłam w kuchni. I tak oto powstał pierwszy koszyk dla Magdy, a w nim:

  • mała trzepaczka-mieszadełko
  • dwie różne łyżki bambusowe
  • "jajo" do gotowania jaj ;-)
  • szufelka do mąki



Do koszyczków (bo mamy już kilka za sobą) wkładam nie więcej niż 10 przedmiotów, aby uniknąć "tłoku", a i Magda bezbłędnie wyłapuje ten jeden-jedyny-najukochańszy ze wszystkich, a reszta bywa trochę ignorowana. W powyższym koszyczku the-one-and-only to mała trzepaczka z rączką w kształcie łba krowy (własność Gabisia). Ilekroć proponowałam Magdzie ten koszyczek, właśnie ta trzepaczka była z niego wyciągana jako pierwsza, poobserwowana, doszczętnie wylizana, wymachana, użyta jako pałeczka perkusji do bicia w podłogę, i-co-by-tam-jeszcze-dało-się-z-nią-zrobić, a gdy Magda stwierdziła, że czas wyjąć z koszyczka coś innego, trzepaczka pełniła funkcję asystentki i zawsze była albo tuż pod ręką, albo po prostu w drugiej ręce.




Jako, że trzepaczka jest biało-czarna, dostała się również do następnego koszyczka zawierającego przedmioty w kolorach bieli i czerni, lub w obydwu na raz. I tutaj była faworytką, do tego stopnia, że nagle z jednoczęściowej stała się dwuczęściowa... Ups, szybko trzeba było wyciągnąć Magdzie z buzi jedną z tych części oraz ewakuować całość do szafki kuchennej, gdzie, naprawiona, siedzi sobie ładnie na półce i czeka na Gabisia, by posłużyć za mieszadełko do jego kakao. ;-)


Oto, co znalazło się w koszyku biało-czarnym:

  • recydywistka trzepaczka-mieszadełko :-)
  • kubeczek z kompletu kubeczków IKEA
  • czarny i biały klocek Duplo
  • dwa pomponki: biały i czarny
  • lejek, też recydywista zresztą, przez co równie ulubiony
  • foremka do ciasteczek w formie motyla
  • biało-czarna karta z kompletu kart dla noworodków przedstawiająca wiewiórkę
  • zebra oraz dalmatyńczyk





Swoje tematyczne koszyczki dla córki bardzo ciekawie opisała również niedawno Magda ze Skacząc w kałużach. Koniecznie do niej zajrzyjcie!

A tutaj znajdziecie więcej informacji po angielsku lub francusku na temat tematycznych koszyków ze skarbami:

Living Montessori now: how to make a treasure basket for your baby

Living Montessori now: themed treasure baskets for babies

thefullmontessori

Counting coconuts

Montessori ici

Merci Montessori

Nido Montessori

W interncie jest jeszcze wiele, wiele innych! Tak, jak pisze Magda, oczopląsu można od tego dostać! :-D

wtorek, 12 listopada 2013

Halloween 2013

Magda ma 7 miesięcy
Gabiś ma 3,5 lat

Nasze tegoroczne Halloween było trochę "recycklingowe", przede wszystkim ze względu na fatalną pogodę, gdy nie do końca wiedzieliśmy, czy uda nam się wyściubić nosy z ciepłego domku, no i również dlatego, że ubiegłoroczny kostium Gabisia był wtedy dla niego za duży, a Pociąg Tomek to do tej pory jedna z jego ulubionych postaci z kreskówek, więc chętnie założył go jeszcze raz. Natomiast Magda założyła na ten wieczór dawny strój dynii swojego starszego brata... i bardzo jej było w nim do twarzy! :-)

Ale, ale... zanim przejdziemy do "trick or treat", należało udekorować odpowiednio dom do tego Halloween! Mieliśmy już wprawdzie dynię z kolorowych koralików, ale to oczywiście za mało. Zaczęliśmy więc od zakupu małych, ozdobnych dyń, które Gabiś oporządził w dwóch aktach: najpierw je porządnie wymył, a potem pięknie pomalował.



Co by to było za Halloween, gdyby nie było tutaj kota! Pomysł pochodzi ze strony Education, wykonanie oczywiście Gabisiowe (z minimalną pomocą mamy ;-)). Kotek zawisł oczywiście na drzwiach wejściowych i pięknie witał pukające do nich dzieci.


A ostatnim tematycznym dziełem sztuki mojego syna były te oto helikoptery latające w deszczu nad polem pełnym mniejszych i większych dyń. :-)


A teraz nadszedł czas na naszych małych przebierańców. Przy okazji zajrzałam na wpis o Halloween z 2011 roku, i nostalgia mnie ogarnęła... to już trzy lata minęły? Kiedy? Się pytam?
  

Rodzeństwo


No i oczywiście Gabiś rozdający w progu cukierki przychodzącym do nas dzieciom. Muszę przyznać, że bardzo był tą funkcją zaabsorbowany i sumiennie dawał każdemu po garści czy dwóch cukierków. 


Gdy już pozbyliśmy się wszystkich słodkości, a i deszcz nieco zelżał, wyszliśmy i my na mały obchód pobliskich domów, by i Gabisiowi dostało się trochę łakoci. za rok będzie potórka z rozrywki, z Magdą w roli trochę bardziej aktywnej od tegorocznej... 




środa, 6 listopada 2013

Niesamowite ;-D - Increíble ;-D

Magda ma 7 miesięcy
Gabiś ma 3,5 roku

Scena z dzisiaj: Przygotowuję obiad w kuchni, dzieci są w pobliżu, zajęte, co chwilę na nie zerkam. Nagle Gabiś wyznaje, że chce coś dla mnie narysować: ulicę, a na niej tyle (=mnóstwo) samochodów. Poszedł po kartkę, czarną kredkę, usiadł i zajął się rysowaniem. Za chwilę słyszę jego pełen zdziwienia głos:
- Gabiś umie zrobić samochody niesamowite.
- Te samochody są niesamowite? - uśmiecham się.
- Nie, niesamowite, że Gabi umie zrobić samochody!
Faktycznie, rok temu o tej porze Gabi narysował swój pierwszy (i rozpoznawalny jako taki) samochód, potem była cisza w eterze, wypełniona kolorowymi kreskami i kółkami, no może jeszcze kropkami, które nie-wiadomo-co-przedstawiają, aż tu kilka dni temu narysował samochód jeden, drugi, trzeci... i tak chyba właśnie nadeszła faza na samochody. Mam nadzieję, że niedługo nadejdzie również faza na nas, ludzi... ;-)


Una escena de hoy: estoy preparando la comida en la cocina, los niños están cerca, ocupados, yo los veo de vez en cuando. De repente, Gabi me dice que quiere dibujar algo para mí: una calle con muchos carritos. Se fue a buscar el papel, un lápiz negro, se sentó en la mesa y se puso a dibujar. Al rato me llega su voz llena de sopresa:
- Gabi sabe hacer los carros increíble.
- ¿Estos carro son increíbles? - sonrío.
- No, increíble que Gabi sabe hacer unos carros.
De hecho, hace un año que Gabi dibujó su primer carro, después hubo mucho silencio en esta materia, lleno nomás de líneas, círculos y puntos de todos los colores del mundo, que quién-sabrá-que-son hasta que hace unos días, Gabi dibujó un carrito, luego otro, y otro más... Así, me parece, llegó la fase de los carritos. A ver cuándo llegará la de nostros, los humanos... :-D

PS: Trochę później, gdy kładłam dzieci do drzemki, Gabi szepnął mi na ucho: Mamusiu, jesteś kochana. :-D

PD: Un poco más tarde, cuando ponía los niños a dormir la siesta, Gabi me susurró al oido: ¡Mamá, eres un encanto! :-D