"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



czwartek, 22 grudnia 2011

Dziecięca wyobraźnia: skarby kuchenne - La imaginación infantil: los tesoros de la cocina

Gabiś ma 21 miesięcy

Maluch + kuchnia, a raczej skarby kuchenne ukryte w szafkach czy szufladach = wyśmienita zabawa! Co tam zabawki na baterie, błyszczące wszytkimi kolorami tęczy i grające jak na jarmarku, kuchnia to jest coś! :-) Oto Gabi robiący wafle z foremek do lodów...

Un peque + la cocina, o más bien los tesoros escondidos en los armarios u cajones = ¡juego maravilloso! Qué tienen los jugetes de pilas, brillantes como el arco iris y cantando como en la feria, ¡la cocina es lo mejor! :-) He aquí a Gabi haciendo gofres de la formas para el hielo...

piątek, 16 grudnia 2011

Grudzień w naszym domowym przedszkolu, część I - El diciembre en nuestra guardería casera, parte I

Uwielbiam grudzień z tym adwentowo-bożonarodzeniowym chaosem, nadmiarem lampek tu i tam, kiczem wybaczalnym tylko o tej porze roku, zapachem świeżo ściętej choinki i pieczonych ciasteczek... Właśnie siedzę na sofie na parterze, w tle snuje się cicho spokojna muzyka, światełka na choince dodają nastroju, a ja się tym wszystkim delektuję z laptopen na kolanach i kubkem aromatycznej herbaty w ręce... :-) No i wyszukuję zdjęcia naszych świątecznych zabaw w stylu Montessori, by je Wam pokazać...
  
Stajenka na parapecie
 
Stajenka w zbliżeniu


Mała szafka
Na górze: sortowanie miniprezencików łyżką do foremki na lód, koszyk z czapkami świąatecznymi
Górne półki od lewej: drewniany pociąg w częściach do składania (Eichhorn), bałwan (Melissa & Doug), blaszana chatka-skarbonka i czerwone czipsy w miseczce (Dollarama, po $1 każdy), dwa szklane kubeczki i pomponki
Dolna półka: drewniany toster z akcesoriami, przebijanka (Ikea), koszyk ze zwierzętami z zagrody (Animal Planet)  


Kącik biblioteczny
Na zielonej półce: pudełko z 5 formami i ich cieniami do dopasowania, bałwanek ;-), oraz dwie książki: "Gwiazdka", aut. anna Czerwińska-Rydel i "Kolędy polskie" ze zdjęciami średniowiecznych szopek
Na "biblioteczce": koszyk z darami natury, świąteczne karty liczbowe od Ewy,
Na dole: duży koszyk z różnymi książkami
Na stoliku obok: kolejka i foremki (obie z Ikea)... a za nimi znak "nie krzycz!" ;-)
Pod stolikiem: kolorowy koszyk z piłkami różnych rozmiarów, form i kolorów

I w zbliżeniu... ;-)
A oto mój maluch w akcji:
Gabiś jeszcze nie bardzo pojmuje, na czym polega sortowanie, na razie woli po prostu przekładać orzechy z koszyka do miseczek
Przesypywanie pomponków jest bardzo lubionym zajęciem wszystkich "moich" dzieci, więc nie dziwi, że jeden z dzbanuszków szybko poszedł do kosza i został zastąpiony przejrzystymi
PS: Zauważcie tą koncentrację na buzi Gabisia! ;-)
Kuz mojemu zdziwieniu, Gabiś nie miał najmniejszego problemu z dopasowywaniem!
Wysypywanie żetonów na Gabisiowy sposób ;-)
Przesypywanie to jedno z ulubionych zajęć mojego smyka
Uwaga! Wieża leci!

Przymiarka czapki św. Mikołaja ;-)
Ta zabawa jest na krótką metę: dzieci szybko znalazły sposób na rozwijanie prezentów...
Roki renifera też są fajne, prawda? ;-)
Sortowanie pomponków

c.d.n. być może w ten weekend... ;-)

sobota, 10 grudnia 2011

Karty trójstopniowe: zimowe ubranie wierzchnie - Tarjetas de la ropa de invierno

Wczoraj wieczorem olśniło mnie, że to już zima, więc czas pomyśleć o ubraniu wierzchnim... w formie kart montessoriańskich, oczywiście, bo zimowe kurtki i kozaki nosimy już od jakiego czasu, chociaż zima trochę się tego roku spóźnia... A więc bez większych wstępów, oto proszę moje karty do lekcji trójstopniowej do ściągnięcia. Miłej nauki! ;-)




Anoche me di cuenta que ya estamos en invierno, de forma que tenemos que pensar en la ropa de invierno... bajo la forma de las cartas montessorianas, por supuesto, ya que desde hace un rato ya nos ponemos chamarras y botas de invierno, aunque el invierno se está retrasando este año... Bueno, sin más, aquí les vienen mis tarjetas en tres tiempos para descargar. ¡Buen aprendizaje! ;-)



piątek, 9 grudnia 2011

Pierwsza tegoroczna zabawa świąteczna - La primera fiesta de Navidad de este año


Naszą pierwszą tegoroczną zabawę świąteczną mieliśmy wprawdzie dwa tygodnie temu, jednak dopiero teraz znalazłam czas, by przejrzeć zdjęcia i je tutaj umieścić. Zorganizował ją pracodawca Lothara dla rodzin pracowników, więc dobrze się stało, że akurat byli u nas z wizytą dziadkowie Gabisia (aka Nany i Tito) wraz z najmłodszą kuzynką Nayeli. Oto krótkie sprawozdanie w kilku slajdach:


Nuestra primera fiesta de Navidad de este año tuvo lugar hace ya dos semanas, pero apenas ahora tuve tiempo para ver las fotos y ponerlas aquí. La organizó la compañía de Lothar para las familias de todos sus empleados, así que bien que justo este fin de semana vinieron de visita los abuelitos de Gabi (aka Nany y Tito) con su prima menor Nayeli. He aquí un pequeño reportaje en algunas imágenes:

Wata cukrowa, to jest to!
¡Azúcar, más azúcar, yay!
Ciuchcia z tatą, a karuzela z dziadkami i kuzynką.
El trenecito con papá y el tiovivo con los abuelitos y la prima.
Każde dziecko dostało w prezencie pluszaka i domek piernika.
Cada niño recibió como regalo un osito de peluche y una casita de alajú. 
Na końcu pomalowano dzieciom buźki: Gabisiowi na pieska, a Nayeli na Spidermana.
Y al final les pintarlon las caritas: a Gabi de perrito y a Nayeli de Spiderman.

czwartek, 8 grudnia 2011

Książkowe candy u Jo na blogu Bawimy się ;-)

Nieraz widziałam ogłaszane konkursy, czasami nazywane "candy", bo to takie słodkie, a przy tym nietuczące, jednak jak do tej pory nie odważyłam się w nich wziąć udziału. Do czasu, aż tu nagle Jo z blogu Bawimy się zorganizowała candy u siebie! Do wygrania jest świetna lektura dla tych większych (roczniki z lat 70) jak i tych mniejszych (ich dziatwa), czyli "Nowe przygody Bolka i Lolka", zrecenzowana przez autorkę bloga. Spieszcie się zapisać do losowania, które kończy się 17 grudnia! ;-)

Przy okazji nadmienię, ża Bawimy się patronuje również akcji Wirtualna choinka... Może się do niej przyłączycie?

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Advent, Advent, ein Lichtlein brennt...

Czas adwentu jest dla moim zdaniem najpiękniejszym miesiącem roku... Szczególnie to czułam mieszkając w Niemczech, skąd bierze się również zwyczaj kalendarzy adwentowych. Rok w rok o tej porze żal mi trochę, że nie mogę przejść się ot tak sobie po Weihnachtsmarkt, który obowiązkowo znajduje się nie tylko w wielkich miastach, a również praktycznie w każdej wiosce, by wypić kubek parującego Glühwein (a w moim studenckim Bochum z wiśniami lub jabłkami, mniam!), schrupać garść gebrannte Mandeln, zjeść kanapkę z grylowaną szynką (specjalność Dortmundu), nie wspominając już o niezliczonych stoiskach z przepięknymi ozdobami świątecznymi (Niemcy w tej dziedzinie są najlepsi), biżuterią, galanterią, regionalnym rękodziełem... Ech, kiedyś będę musiała sobie to odbić i spędzić cały grudzień w zachodnich Niemczech... ;-)

A wracając do Adwentu, to w tym roku po raz pierwszy zrobiłam własny kalendarz adwentowy. Jest on bardzo prosty i oparty na wiszących kieszonkach do przechowywania butów. Tych kieszonek być powinno oczywiście 24, co na początku sprawiło mi problem, bo we wszystkich modelach znajdujących się w okolicznych sklepach naliczyłam ich tylko 20... Nawet kupiłam jeden za $2 i już kombinowałam, jak tu dorobić te brakujące cztery kieszonki, gdy nagle dostałam olśnienia! Przecież ja mam już taki organizator do butów w schowku, gdzie bynajmniej nie chowam butów, ale... pomoce montessoriańskie... Ech, skleroza chyba się do mnie dobiera, bo ja go widzę codziennie, a tu dopiero po kilku dniach intensywnego myślenia mnie olśniło... Organizator zawisł więc w ten weekend na drzwiach pokoju dziennego, a na każdą z 24 kieszonek przyczepiłam ozdobną klamerką ($3 za 30 sztuk) odpowiedni numerek, dorzuciłam kilka pachnącyh gałązek i trochę słodkości czy drobnych prezencików dla całej "mojej" szóstki dzieci. W niektórych kieszonach znajdują się karteczki z zadaniami na dany dzień, np. na jutro mamy pieczenie babeczek z jeżynami.
 
Pomysł pochodzi ze strony Eighteen25, gdzie oprócz szczegółowej instrukcji znajdują się pliki z ozdobnymi numerami na każdy dzień adwentu. Miłego adwentowania... ;-)

  
Kilka bardzo ciekawych pomysłów na kalendarz adwentowy domowej roboty znajdziecie również na stronie

piątek, 2 grudnia 2011

Liczenie bombek na choince

Nadszedł czas przygotowań do świąt Bożego Narodzenia, a wraz z nim ubieranie choinki. A co się wiesza na niej? Przede wszystkim bombki, dużo bombek! Maluchy mogą się przy tym uczyć liczenia... Oto więc moja edukacyjna wersja liczenia bombek na choince... ;-) Jako, że mój nie urodzony w Polsce syn nie ma zbyt wielkiego dostępu do polskiego słowa pisanego, na każdym arkuszu dodatkowo umieściłam słowny opis. Mam nadzieję, że się spodoba Wam i Waszym pociechom.

Karty są bardzo dużego formatu ze wględu na ich wielostronne przeznaczenie:
  • jako karty montessoriańskie przy dodaniu szklanych koralików etc. (zobacz zdjęcie), wtedy należy nałożyć koraliki na każdą z bombek
  • jako podkładki pod zabawę z plasteliną, przy czym również możnanakładać po jednej plastelinowej kuleczce na bombkę lub obkleić cyfry czy zarys choinki
  • jako podkładki pod talerze
  • można je również rozrzucić po podłodze i skakać z liczby na liczbę
  • znacie jeszcze inne warianty zastosowania?


Jeśli komuś format wydaje się zbyt wielki, można wydrukować po 2 lub 4 karty na jednym arkuszu... ;-) Nie zapomnijcie karty zalaminować!  Miłej zabawy i miłego Adwentu!

PaniTanguera

PS: Zajrzyjcie też koniecznie do Ewy, która zrobiła śliczne świąteczne karty liczbowe 1-10!

czwartek, 1 grudnia 2011

JEDEN kolorowy pomysł na DWA pochmurne dni - UNA idea colorida para DOS días nublados

Na pierwszy pochmurny dzień potrzebujemy:
  • przeszklone drzwi lub duże okno (im większe, tym lepiej)
  • po jednym pisaku do rysowania po szkle dla każdej pary dziecięcych rąk (np. Crayola)
  • cierpliwość i skłonność do podziwiania gotowego dzieła sztuki... :-)

Para el primer día nublado se necesitan:
  • una puerta vidriera o una ventana bien grande (cuanto más grande, mejor) 
  • un crayon para vidrio por cada par de manos infantiles (p.ej. Crayola)
  • paciencia y admiración de la obra de arte final :-)

 A na drugi pochmurny dzień potrzeba tylko dużej rolki papieru oraz płyn do mycia szyb. A jako to frajda! :-) Spójrzcie na wyraz koncentracji wymalowany na twarzy Gabisia... ;-)

Para el segundo día nublado necesitamos sólamente un gran rollo de papel y lipiador para vidrio. ¡Cuánta alegría da esto! :-) Véan la cara concentrada de Gabi... ;-)



PS: Między pierwszym a drugim pochmurnym dniem powinno być kilka słonecznych, aby można było przez chwilę podziwiać w całej krasie gamę kolorów tego abstrakcyjnego arcydzieła...

PS: Entre el primer y el segundo día nublado debe de haber unos soleados para que uno pueda apreciar por un momento toda la hermosura de la gama de colores de esta obra maestra de abstracción... ;-)

poniedziałek, 28 listopada 2011

Alfabet polski razy kilka

Ponoć dzieci uczą się non stop i są bardzo wizualne, więc postanowiłam poszerzyć ich naukę o polski alfabet z obrazkami. Nie czując się na początku na siłach, by taki alfabet wykonać własnoręcznie, poszperałam w internecie i oto co znalazłam:

Najpierw wydrukowałam małą wersję plakatu plakatu pana Kuleczki, który przykleiłam do ściany koło biblioteczki, a później na łazienkowej ścianie. Gabisia ulubioną literą jest oczywiście A, jak... autobus! ;-)

Niedawno doszedł do niego bardzo ciekawy alfabet ze zwierzętami, z którego zrobiłam książeczkę breloczkową.

Jest też piękny rysunkowy alfabet, który mam zamiar powiesić jak chorągiewki na lince w pokoju...

No i najnowsze internetowe znalezisko: bardzo fajny i naturalistyczny "alfabet dla dzieciaków".

W międzyczasie wpadłam w prawdziwy wir alfabetowy, więc w dalszym ciągu szukam ciekawe polskie alfabety w wersji do ściągnięcia i wydrukowania w domu. Może mi coś podpowiecie?

Sama również podszkoliłam się w kwestii produkcji własnych materiałów i coś wyprodukowałam: alfabetyczne podkładki do zabawy z plasteliną, które można również używać po prostu jako podkładki pod talerze lub położyć je na podłodze i skakać z literki na literkę... Widziałam takie na jednym z blogów amerykańskich, czyli u Home school creations. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba moja polska wersja!



poniedziałek, 21 listopada 2011

Cyferkowa dopasowywanka - Un emparejamiento de números

Aby znów coś mi nie umknęło w natłoku codzinnych zajęć i wiecznym braku czasu, oto prezentuję Wam najnowszą i bardzo prostą cyferkową dopasowywankę. Zrobiłam ją wprawdzie bardziej dla "mojego" przedszkolnego trzyipółlatka, aby zachęcić go do matematyki, ale jak na razie to Gabiś bardziej się nią interesuje. Mój smyk rozpoznaje już 2-3 cyferki, a nad resztą jeszcze pracujemy... ;-)

Para que otra vez no se me vaya algo a causa de numerosos deberes cotidianos o la incesable falta de tiempo, he aquí el más nuevo y bien simple emparejamiento de números. Lo hice más bien para un niño de 3.5 años de mi guardería, para animar su gusto por las matemáticas, pero también le interesó a mi hijo. Hasta ahora sabe emparejar dos o tres números, en los demás seguimos trabajando... ;-)

Pomysł zaczerpnięty jest od Ewy z Wczesnej edukacji Antka i Kuby, u mnie wykonany w wersji najprostszej z możliwych. Dla zainteresowanych zamieszczam również wersję do ściągnięcia dla Waszych maluchów. Należy wydrukować arkusz, zalaminować, położyć na tacy do pary z małą miseczką z tymi samymi cyferkami. Jeśli chodzi o ostatni punkt, my mamy cyferki drewniane kupione w sklepie typu "za dolara", ale widziałam również takie same plastykowe, np. z magnesem do umieszczenia na lodówce. Innym wariantem zabawy może być gra typu "I spy", czyli "Gdzie się schowała cyferka....?". Miłej zabawy! ;-)

La idea viene de Ewa de Wczesna edukacja Antka i Kuby, mi versión está hecha de manera más simple posible. Para los interesados puse un enlace para descargarla. Hay que imprimir la hoja, laminarla, colocarla en una bandeja junto con un pequeño bol con los mismos números. Los nuestros provienen de una tienda tipo "De por un dólar" y son de madera, pero he visto unos de plástico y con imanes, como para colocarlos en la nevera. Otra variante puede ser un juego tipo "I spy", o sea "Veo, veo". ¡Qué disfruten!


niedziela, 20 listopada 2011

Dla mojego taty - Para mi padre

Moi rodzice mieszkają w Niemczech, gdzie i ja mieszkałam zanim wywędrowałam na drugi kontynent. Dwa dni temu mój tata przeszedł operację wymiany dwóch zastawek serca i reparacji trzeciej. Wszystko poszło szybko i bardzo sprawnie, bo operację prowadzili chirurdzy w klinice specjalizującej się w chorobach serca. Nota bene, klinika ta jest oddalona o ponad 100km od domu moich rodziców, więc po tatę przyjechała taksówka zamówiona przez klinikę. ;-) Kamień spadł mi z serca, gdy mogłam z nim porozmawiać kilka godzin po wybudzeniu. Ucieszyło mnie, że chociaż był oczywiście osłabiony, to jednak był w dobrym humorze. Ponoć podczas operacji śniło mu się coś bardzo śmiesznego, i aż szkoda, że zapomniał, co to było. ;-) Teraz czeka go długi okres rekonwalescencji, bez stresu i bez obowiązków...

Tato, życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia i przesyłamy moc uścisków i calusów, oraz kilka wspomnień z Twojego pobytu w Montrealu półtorej roku temu, gdy Gabi miał sześć tygodni... Myślami jesteśmy przy Tobie... ;-)


Tata w Montrealu, kwiecień-maj 2010


Salon du livre de Montréal 2011 i Erich-Emmanuel Schmidt

Gabiś ma 20 miesięcy

Mój mąż zaprosił nas dzisiaj do Salon du livre de Montréal, czyli na targi książek francuskojęzycznych. Idąc tam, nie spodziewaliśmy się zastać taaaaakich tłumów! Długaśna kolejka po bilety wstępu wiła się jak węgorz, na szczęście równie sprawnie jak i ta ryba, a na salonach - bo jest ich kilka - musieliśmy co chwilkę sprawdzać, co robi nasz maluch mający tendencję do szybkiego znikania w tlumie. Jak się okazało, trzy godziny czasu, który tam spędziliśmy, nie wystarczyły na zobaczenie więcej niż jednej trzeciej całego Salonu! Od ilości i kategorii tytułów można dostać oczopląsu, przy czym dobrze jest mieć rękę na portfelu, szczególnie w moim przypadku, gdyż ja + książki = debet na koncie! Pozwoliłam sobie jednak przytachać do domu kilka tytułów, z czego dwie pozycje są dla mnie, obie z dedykacją od ich autorów.


Pierwszą powieścią jest "Le silence oscène des miroirs", której charyzmatyczny autor Daniel Castillo Durante sam mnie zaczepił, gdy zaciekawiona czytałam jej opis na plakacie przy stoisku. Muszę przyznać, że ucięliśmy sobie bardzo ciekawą pogawędkę o różnych wątkach jego powieści, Argentynie, Borgesie, Quebecku, imigracji, poliglotyźmie... Ufff, gdyby nie to, że wokół kilka osób czekało na niego, pewnie byśmy długo jeszcze tak rozmawiali, bo są to tematy bardzo mi bliskie i na które rzadko zdarza mi się rozmawiać. Jak by nie było, Daniel Castillo Durante zaciekawił mnie opisem swojej powieści na tyle, że nie mogę się doczekać, by się w nią zagłębić... ;-) Zostałam również poproszona, by mu wysłać recenzję, a jeśli powieść by mi się nie spodobała, to następną dostanę od niego w prezencie!

Drugą powieścią dla mnie jest "La femme au miroir", której autorem jest Eric Emmanuel Schmitt. I tutaj również zostałam mile zaskoczona, bo pomimo że czas dla publiczności już dawno się skończył, miły pan Schmitt poświęcił mi kilka chwil i dodatkowo zgodził się na zdjęcie.


Poza tymi pozycjami kupiłam dwie książki, które znam z biblioteki i które mogę z czystym sercem polecić każdej osobie władającej językiem Moliera i zainteresowanej metodą Montessori oraz rozwojem dziecki w wieku 1 do 3 lat. Są to 100 activités Montessori pour préparer mon enfant à lire et à écrire autorsta Marie-Hélène Place oraz 365 activités avec mon tout-petit autorstwa Nancy Wilson Hall et al.



Gabiś przednio się bawił co rusz wyciągając i przeglądając to jedną, to drugą książkę z regałów, przy czym jedną upodobał sobie na tyle, że postanowiliśmy mu ją sprezentować na Boże Narodzenie. No dobrze, w tym przypadku to nie tyle książka, co ten załączony do niej mały traktorek tak przykuł jego uwagę...


Jednak mój synek ma w sobie coś z (trochę nietypowego) mola książkowego... ;-)


Idąc na te targi nie sądziłam, że tak mile spędzimy tam czas. Już zarezerwowałam sobie cały dzień na powtórkę z rozrywki za rok! ;-)

sobota, 19 listopada 2011

Dziecięca wyobraźnia: krzesła - La imaginación infantil: las sillas

Całkiem normalny, spokojny piątek z trójką maluchów w podobnym wieku (maksymalna różnica wieku to 6 tygodni)... Gdy ja byłam zajęta przygotowaniami do obiadu, oto co robiły dzieci... grzecznie bawiły się krzesełkami! ;-) Tak, tak, grzecznie, bo nawet nie było ich słychać tak, jakby się umówiły grać w niemy pociąg... ;-) Gdy ta zabawa już się im znudziła, krzesełka posłużyły za schody by wejść na sofę... Ech, ta dziecięca wyobraźnia!

Un viernes como todos, tranquilo, con tres niños de casi misma edad (con máximo seis semanas de diferencia)... Cuando yo estuve preparando la comida, he aquí lo que ellos hacían... ¡ tranquilamente jugaban con sus sillas! Sí, sí, tranquilamente, pues ni siquiera hacían ruido como si se hubieran puesto de acuerdo para jugar al tren mudo... ;-) cuando ya se aburrieron, las sillas les sirvieron de escalones para subirse al sofá... Ay, ¡la imaginación infantil!

czwartek, 17 listopada 2011

Wprowadzenie do muzyki dla najmłodszych - Iniciación a la música para los peques

Od kilku tygodni w każde środowe popołudnie Laura, animatorka zajęć z muzyki dla najmłodszych, wprowadza naszych przedszkolnych maluszków w świat szeroko pojętej muzyki, nie tylko klasycznej. O korzyściach płynących z wczesnych doświadczeń z dźwiękami wszelkiego rodzaju można poczytać na przykład TUTAJ; mi wystaczy spojrzeć na radosne twarzyczki dzieci, w tym mojego syna, gdy tylko nadchodzi czas kursu, no i po nim... ;-) Gabiś wprost nie może się doczekać tych zajęć i jako ostatni z całej gromadki biegnie na podwieczorek podany zaraz po kursie, bo jeszcze chciałby pobawić się w "muzyczenie"... Na początku pomagałam Laurze przy dzieciach, ale od dwóch tygodni zostawiam ją samą z nimi i muszę przyznać, że świetnie daje sobie radę i żaden maluch za mną nie płacze, a mam jednego takiego specjalistę (i nie, to nie Gabik)...

Cada miércoles desde hace unas semanas recibimos a Laura, la animadora de clases de música para los más pequeños, quien introduce a nuestros chiquillitos al mundo de la música de todo tipo, no sólamente la clásica. Uno puede leer acerca de los beneficios que vienen de la iniciación a la música a esta edad por ejemplo AQUÍ; a mí me basta con que vea las caritas sonrientes, entre otras la de mi hijo, cuando viene la hora del curso. Gabi no se puede esperar a hacer música de modo que es el primero que se sienta en la "clase", a el último que sale de allá para ir a comer la merienda porque todavía le gustaría seguir haciendo música... A principios le ayudé a Laura con los niños pero desde hace dos semanas ya los dejo solos, y tengo que decir que ningún niño llora detrás de mí (y eso que tengo a un especialista en ello, y pues no, no se trata de Gabi), así de bien se la están pasando con ella.

A jak to wygląda na naszych zajęciach? Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć Gabisia w akcji, czyli z różnymi instrumentami, tańczącego oraz słuchającego muzyki (no dobrze, tego ostatniego nie widać... ;-)).

¿Y qué hacen en las clases? En las siguientes fotos pueden ver a Gabi en plena acción, es decir tocando varios instrumentos, bailando o escuchando música (bueno, lo último no se puede captar en la foto...;-)).


Miłego muzycznego dnia Wam życzę,
PaniTanguera


Les deseo un bonito día lleno de música,
PaniTanguera