"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



poniedziałek, 28 listopada 2011

Alfabet polski razy kilka

Ponoć dzieci uczą się non stop i są bardzo wizualne, więc postanowiłam poszerzyć ich naukę o polski alfabet z obrazkami. Nie czując się na początku na siłach, by taki alfabet wykonać własnoręcznie, poszperałam w internecie i oto co znalazłam:

Najpierw wydrukowałam małą wersję plakatu plakatu pana Kuleczki, który przykleiłam do ściany koło biblioteczki, a później na łazienkowej ścianie. Gabisia ulubioną literą jest oczywiście A, jak... autobus! ;-)

Niedawno doszedł do niego bardzo ciekawy alfabet ze zwierzętami, z którego zrobiłam książeczkę breloczkową.

Jest też piękny rysunkowy alfabet, który mam zamiar powiesić jak chorągiewki na lince w pokoju...

No i najnowsze internetowe znalezisko: bardzo fajny i naturalistyczny "alfabet dla dzieciaków".

W międzyczasie wpadłam w prawdziwy wir alfabetowy, więc w dalszym ciągu szukam ciekawe polskie alfabety w wersji do ściągnięcia i wydrukowania w domu. Może mi coś podpowiecie?

Sama również podszkoliłam się w kwestii produkcji własnych materiałów i coś wyprodukowałam: alfabetyczne podkładki do zabawy z plasteliną, które można również używać po prostu jako podkładki pod talerze lub położyć je na podłodze i skakać z literki na literkę... Widziałam takie na jednym z blogów amerykańskich, czyli u Home school creations. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba moja polska wersja!



poniedziałek, 21 listopada 2011

Cyferkowa dopasowywanka - Un emparejamiento de números

Aby znów coś mi nie umknęło w natłoku codzinnych zajęć i wiecznym braku czasu, oto prezentuję Wam najnowszą i bardzo prostą cyferkową dopasowywankę. Zrobiłam ją wprawdzie bardziej dla "mojego" przedszkolnego trzyipółlatka, aby zachęcić go do matematyki, ale jak na razie to Gabiś bardziej się nią interesuje. Mój smyk rozpoznaje już 2-3 cyferki, a nad resztą jeszcze pracujemy... ;-)

Para que otra vez no se me vaya algo a causa de numerosos deberes cotidianos o la incesable falta de tiempo, he aquí el más nuevo y bien simple emparejamiento de números. Lo hice más bien para un niño de 3.5 años de mi guardería, para animar su gusto por las matemáticas, pero también le interesó a mi hijo. Hasta ahora sabe emparejar dos o tres números, en los demás seguimos trabajando... ;-)

Pomysł zaczerpnięty jest od Ewy z Wczesnej edukacji Antka i Kuby, u mnie wykonany w wersji najprostszej z możliwych. Dla zainteresowanych zamieszczam również wersję do ściągnięcia dla Waszych maluchów. Należy wydrukować arkusz, zalaminować, położyć na tacy do pary z małą miseczką z tymi samymi cyferkami. Jeśli chodzi o ostatni punkt, my mamy cyferki drewniane kupione w sklepie typu "za dolara", ale widziałam również takie same plastykowe, np. z magnesem do umieszczenia na lodówce. Innym wariantem zabawy może być gra typu "I spy", czyli "Gdzie się schowała cyferka....?". Miłej zabawy! ;-)

La idea viene de Ewa de Wczesna edukacja Antka i Kuby, mi versión está hecha de manera más simple posible. Para los interesados puse un enlace para descargarla. Hay que imprimir la hoja, laminarla, colocarla en una bandeja junto con un pequeño bol con los mismos números. Los nuestros provienen de una tienda tipo "De por un dólar" y son de madera, pero he visto unos de plástico y con imanes, como para colocarlos en la nevera. Otra variante puede ser un juego tipo "I spy", o sea "Veo, veo". ¡Qué disfruten!


niedziela, 20 listopada 2011

Dla mojego taty - Para mi padre

Moi rodzice mieszkają w Niemczech, gdzie i ja mieszkałam zanim wywędrowałam na drugi kontynent. Dwa dni temu mój tata przeszedł operację wymiany dwóch zastawek serca i reparacji trzeciej. Wszystko poszło szybko i bardzo sprawnie, bo operację prowadzili chirurdzy w klinice specjalizującej się w chorobach serca. Nota bene, klinika ta jest oddalona o ponad 100km od domu moich rodziców, więc po tatę przyjechała taksówka zamówiona przez klinikę. ;-) Kamień spadł mi z serca, gdy mogłam z nim porozmawiać kilka godzin po wybudzeniu. Ucieszyło mnie, że chociaż był oczywiście osłabiony, to jednak był w dobrym humorze. Ponoć podczas operacji śniło mu się coś bardzo śmiesznego, i aż szkoda, że zapomniał, co to było. ;-) Teraz czeka go długi okres rekonwalescencji, bez stresu i bez obowiązków...

Tato, życzymy Ci szybkiego powrotu do zdrowia i przesyłamy moc uścisków i calusów, oraz kilka wspomnień z Twojego pobytu w Montrealu półtorej roku temu, gdy Gabi miał sześć tygodni... Myślami jesteśmy przy Tobie... ;-)


Tata w Montrealu, kwiecień-maj 2010


Salon du livre de Montréal 2011 i Erich-Emmanuel Schmidt

Gabiś ma 20 miesięcy

Mój mąż zaprosił nas dzisiaj do Salon du livre de Montréal, czyli na targi książek francuskojęzycznych. Idąc tam, nie spodziewaliśmy się zastać taaaaakich tłumów! Długaśna kolejka po bilety wstępu wiła się jak węgorz, na szczęście równie sprawnie jak i ta ryba, a na salonach - bo jest ich kilka - musieliśmy co chwilkę sprawdzać, co robi nasz maluch mający tendencję do szybkiego znikania w tlumie. Jak się okazało, trzy godziny czasu, który tam spędziliśmy, nie wystarczyły na zobaczenie więcej niż jednej trzeciej całego Salonu! Od ilości i kategorii tytułów można dostać oczopląsu, przy czym dobrze jest mieć rękę na portfelu, szczególnie w moim przypadku, gdyż ja + książki = debet na koncie! Pozwoliłam sobie jednak przytachać do domu kilka tytułów, z czego dwie pozycje są dla mnie, obie z dedykacją od ich autorów.


Pierwszą powieścią jest "Le silence oscène des miroirs", której charyzmatyczny autor Daniel Castillo Durante sam mnie zaczepił, gdy zaciekawiona czytałam jej opis na plakacie przy stoisku. Muszę przyznać, że ucięliśmy sobie bardzo ciekawą pogawędkę o różnych wątkach jego powieści, Argentynie, Borgesie, Quebecku, imigracji, poliglotyźmie... Ufff, gdyby nie to, że wokół kilka osób czekało na niego, pewnie byśmy długo jeszcze tak rozmawiali, bo są to tematy bardzo mi bliskie i na które rzadko zdarza mi się rozmawiać. Jak by nie było, Daniel Castillo Durante zaciekawił mnie opisem swojej powieści na tyle, że nie mogę się doczekać, by się w nią zagłębić... ;-) Zostałam również poproszona, by mu wysłać recenzję, a jeśli powieść by mi się nie spodobała, to następną dostanę od niego w prezencie!

Drugą powieścią dla mnie jest "La femme au miroir", której autorem jest Eric Emmanuel Schmitt. I tutaj również zostałam mile zaskoczona, bo pomimo że czas dla publiczności już dawno się skończył, miły pan Schmitt poświęcił mi kilka chwil i dodatkowo zgodził się na zdjęcie.


Poza tymi pozycjami kupiłam dwie książki, które znam z biblioteki i które mogę z czystym sercem polecić każdej osobie władającej językiem Moliera i zainteresowanej metodą Montessori oraz rozwojem dziecki w wieku 1 do 3 lat. Są to 100 activités Montessori pour préparer mon enfant à lire et à écrire autorsta Marie-Hélène Place oraz 365 activités avec mon tout-petit autorstwa Nancy Wilson Hall et al.



Gabiś przednio się bawił co rusz wyciągając i przeglądając to jedną, to drugą książkę z regałów, przy czym jedną upodobał sobie na tyle, że postanowiliśmy mu ją sprezentować na Boże Narodzenie. No dobrze, w tym przypadku to nie tyle książka, co ten załączony do niej mały traktorek tak przykuł jego uwagę...


Jednak mój synek ma w sobie coś z (trochę nietypowego) mola książkowego... ;-)


Idąc na te targi nie sądziłam, że tak mile spędzimy tam czas. Już zarezerwowałam sobie cały dzień na powtórkę z rozrywki za rok! ;-)

sobota, 19 listopada 2011

Dziecięca wyobraźnia: krzesła - La imaginación infantil: las sillas

Całkiem normalny, spokojny piątek z trójką maluchów w podobnym wieku (maksymalna różnica wieku to 6 tygodni)... Gdy ja byłam zajęta przygotowaniami do obiadu, oto co robiły dzieci... grzecznie bawiły się krzesełkami! ;-) Tak, tak, grzecznie, bo nawet nie było ich słychać tak, jakby się umówiły grać w niemy pociąg... ;-) Gdy ta zabawa już się im znudziła, krzesełka posłużyły za schody by wejść na sofę... Ech, ta dziecięca wyobraźnia!

Un viernes como todos, tranquilo, con tres niños de casi misma edad (con máximo seis semanas de diferencia)... Cuando yo estuve preparando la comida, he aquí lo que ellos hacían... ¡ tranquilamente jugaban con sus sillas! Sí, sí, tranquilamente, pues ni siquiera hacían ruido como si se hubieran puesto de acuerdo para jugar al tren mudo... ;-) cuando ya se aburrieron, las sillas les sirvieron de escalones para subirse al sofá... Ay, ¡la imaginación infantil!

czwartek, 17 listopada 2011

Wprowadzenie do muzyki dla najmłodszych - Iniciación a la música para los peques

Od kilku tygodni w każde środowe popołudnie Laura, animatorka zajęć z muzyki dla najmłodszych, wprowadza naszych przedszkolnych maluszków w świat szeroko pojętej muzyki, nie tylko klasycznej. O korzyściach płynących z wczesnych doświadczeń z dźwiękami wszelkiego rodzaju można poczytać na przykład TUTAJ; mi wystaczy spojrzeć na radosne twarzyczki dzieci, w tym mojego syna, gdy tylko nadchodzi czas kursu, no i po nim... ;-) Gabiś wprost nie może się doczekać tych zajęć i jako ostatni z całej gromadki biegnie na podwieczorek podany zaraz po kursie, bo jeszcze chciałby pobawić się w "muzyczenie"... Na początku pomagałam Laurze przy dzieciach, ale od dwóch tygodni zostawiam ją samą z nimi i muszę przyznać, że świetnie daje sobie radę i żaden maluch za mną nie płacze, a mam jednego takiego specjalistę (i nie, to nie Gabik)...

Cada miércoles desde hace unas semanas recibimos a Laura, la animadora de clases de música para los más pequeños, quien introduce a nuestros chiquillitos al mundo de la música de todo tipo, no sólamente la clásica. Uno puede leer acerca de los beneficios que vienen de la iniciación a la música a esta edad por ejemplo AQUÍ; a mí me basta con que vea las caritas sonrientes, entre otras la de mi hijo, cuando viene la hora del curso. Gabi no se puede esperar a hacer música de modo que es el primero que se sienta en la "clase", a el último que sale de allá para ir a comer la merienda porque todavía le gustaría seguir haciendo música... A principios le ayudé a Laura con los niños pero desde hace dos semanas ya los dejo solos, y tengo que decir que ningún niño llora detrás de mí (y eso que tengo a un especialista en ello, y pues no, no se trata de Gabi), así de bien se la están pasando con ella.

A jak to wygląda na naszych zajęciach? Na poniższych zdjęciach możecie zobaczyć Gabisia w akcji, czyli z różnymi instrumentami, tańczącego oraz słuchającego muzyki (no dobrze, tego ostatniego nie widać... ;-)).

¿Y qué hacen en las clases? En las siguientes fotos pueden ver a Gabi en plena acción, es decir tocando varios instrumentos, bailando o escuchando música (bueno, lo último no se puede captar en la foto...;-)).


Miłego muzycznego dnia Wam życzę,
PaniTanguera


Les deseo un bonito día lleno de música,
PaniTanguera

sobota, 12 listopada 2011

Montessori nie tylko dla dzieci! ;-) - Montessori no tan sólo para los niños

Oto przykład zastosowania metody Montessori u pacjentów z demencją. Znacie inne przykłady?

He aquí un ejemplo de cómo aplicar el método Montessori en los pacientes con demencia. ¿Conocen otros ejemplos?

Montessori-inspired program helps patients with dementia

niedziela, 6 listopada 2011

Wielki bal dynii i Magia chińskich latarnii - La gran fiesta de la calabaza y la Magia de las linternas chinas

Październikowym warzywem numer 1 jest niezaprzeczalnie dynia. W Ogrodzie botanicznym odbyła się więc wystawa i jednocześnie konkurs zatytuowana Wielki bal dynii. Prawdę mówiąc, nie zazdroszczę jurorom, bo co dynia to następne arcydzieło sztuki! Przy okazji zauważyłam, że konkursowe dynie pochodzą najczęściej z różnych szkół podstawowych i przedszkoli tak państwowych, jak i prywatnych (jak moje), więc już zapisuję sobie w kalendarzyku na następny rok, aby również wystawić naszą! A teraz zapraszam Was do podziwiania oraz inspirowania się dyniami z tegorocznej wystawy. Ostatni arkusz przedstawia kilka migawek z wystawy chińskich latarnii, o którą również zahaczyliśmy.

La verdura número uno de octubre es sin lugar a duda la calabaza. Entonces, en el Jardín botánico tuvo lugar la exposición y a la vez un concurso con el título de La gran fiesta de la calabaza. Francamente, no les tengo ninguna envidia a los jueces, ya que ¡cada calabaza representaba una verdadera obra de arte! Por cierto, me di cuenta que la grand mayoría de las calabazas proviene de varias escuelas primarias y jardines de niños públicos como privados (como el mío), así que ya apunté en mi calendario que el año próximo también nosotros vamos a preparar una! Ahorita les invito a que aprecien y se inspiren en las calabazas de la exposición de este año. La última hoja muestra algunas fotos de la exposición de las linternas chinas, que también vimos.


sobota, 5 listopada 2011

Halloween 2011

Halloween jest dla mnie całkiem nowym świętem, ponieważ sama jako dziecko wychowane w katolickiej Polsce nie obchodziłam je, jednak podoba mi się tradycja robienia lampionów z dyń i rozdawania cukierków. W ubiegłym roku tylko tym się zajęliśmy, bo siedmiomiesięczny Gabiś, choć przebrany za dynię, był jeszcze za mały na chodzenie po domach i proszenie o słodkości, ale w tym roku to już całkiem inna sprawa. Zresztą sami zobaczcie... :-)

Halloween es una fiesta totalemente nueva para mí ya que como niña que creció en una Polonia católica nunca la festejé, pero de hecho me gusta la tradición de cortar las calabazas para hacer una linternas de ellas y regalar dulces. El año pasado sólamente regalamos golosinas, puesto que Gabí ażun vestido de calabaza tenía nomas siete meses y fue demasiado chiquito para pasearnos por las calles para pedir dulces, pero este año ya es otra cosa. Véanlo ustedes mismos... :-)

Serdecznie pozdrawiamy!

¡Les mandamos muchos saludos!