Nie wiem, jak Wy, ale u nas w domu częściej słuchamy radia niż oglądamy telewizję, w zasadzie codzienne wiadomości słuchamy w radio, rano do śniadania, a prawie nigdy nie oglądamy tych telewizyjnych (czasami ja jednak mój ulubiony Teleekspres w necie). A jeśli tutejsze radio, to najczęściej angielskojęzyczne CBC Radio lub francuskojęzyczne Radio Canada, w szczególności Espace musique.
Kilka dni temu słuchałam więc The Sunday Edition: Monetizing Mommy-hood. Mowa była o mamach, które pisząc blogi, zarabiają. A jak? Poprzez sponsorowanie przez różne firmy. Zaczęłam się więc zastanawiać, na ile to jest jeszcze w porządku, a kiedy jest to już przesadą, lub wręcz problemem (braku) etyki?
I żeby było jasne: Nie mam absolutnie nic przeciwko wystawianiu na sprzedaż własnych wyrobów blogujących mam, nawet wydaje mi się to jak najbardziej na miejscu, biorąc pod uwagę czas, wysiłek, a niekiedy dodatkowo oraz ich własny wkład pieniężny w np. designerskie obrazki do plików edukacyjnych. Takie chętnie sama bym kupiła, gdyby były po polsku. :-) Niektóre kreatywne mamy są również bardzo zaangażowane w przeróżne robótki ręczne i sprzedają śliczne rzeczy w internetowych sklepach typu etsy.com czy na ebay. Normalnym jest wtedy, że podadzą link do tych aukcji na swoim blogu. Widziałam również kilka blogujących mam, które napisały książki i umieściły banery do nich na blogach. To też jest jak najbardziej na miejscu, bo to ICH praca na ICH blogu. Natomiast drażni mnie widoczne na niektórych blogach (północnoamerykańskich) czasami aż nachalne wychwalanie specyficznych produktów, nie tylko Fisher Price ;-), wraz z podaniem linków do nich, lub wręcz co rusz kilkające reklamy z tenże bloga. Prawdę mówiąc, ja takie blogi najczęściej omijam. Internet jest tak wszechstronny i tyle wspaniałych mam opisuje swoje pomysły na życie, wychowanie progenitury czy na inne interesujące mnie tematy, że niechętnie zaglądam na sponsorowane blogi. I tylko się zastanawiam, czy wszystko w życiu trzeba przeliczać na pieniądze? Nie można pisać o czymkolwiek bez myśli zarobkowej? Czy każdy ma po prostu swoją cenę?
A Wy? Co o tym myślicie?
Audycję możecie znaleźć TUTAJ.
PS: Zdjęcie pochodzi ze strony CBC.
Kilka dni temu słuchałam więc The Sunday Edition: Monetizing Mommy-hood. Mowa była o mamach, które pisząc blogi, zarabiają. A jak? Poprzez sponsorowanie przez różne firmy. Zaczęłam się więc zastanawiać, na ile to jest jeszcze w porządku, a kiedy jest to już przesadą, lub wręcz problemem (braku) etyki?
I żeby było jasne: Nie mam absolutnie nic przeciwko wystawianiu na sprzedaż własnych wyrobów blogujących mam, nawet wydaje mi się to jak najbardziej na miejscu, biorąc pod uwagę czas, wysiłek, a niekiedy dodatkowo oraz ich własny wkład pieniężny w np. designerskie obrazki do plików edukacyjnych. Takie chętnie sama bym kupiła, gdyby były po polsku. :-) Niektóre kreatywne mamy są również bardzo zaangażowane w przeróżne robótki ręczne i sprzedają śliczne rzeczy w internetowych sklepach typu etsy.com czy na ebay. Normalnym jest wtedy, że podadzą link do tych aukcji na swoim blogu. Widziałam również kilka blogujących mam, które napisały książki i umieściły banery do nich na blogach. To też jest jak najbardziej na miejscu, bo to ICH praca na ICH blogu. Natomiast drażni mnie widoczne na niektórych blogach (północnoamerykańskich) czasami aż nachalne wychwalanie specyficznych produktów, nie tylko Fisher Price ;-), wraz z podaniem linków do nich, lub wręcz co rusz kilkające reklamy z tenże bloga. Prawdę mówiąc, ja takie blogi najczęściej omijam. Internet jest tak wszechstronny i tyle wspaniałych mam opisuje swoje pomysły na życie, wychowanie progenitury czy na inne interesujące mnie tematy, że niechętnie zaglądam na sponsorowane blogi. I tylko się zastanawiam, czy wszystko w życiu trzeba przeliczać na pieniądze? Nie można pisać o czymkolwiek bez myśli zarobkowej? Czy każdy ma po prostu swoją cenę?
A Wy? Co o tym myślicie?
Audycję możecie znaleźć TUTAJ.
PS: Zdjęcie pochodzi ze strony CBC.
1 komentarz:
Też omijam takie blogi z wiecznie wyskakującymi nazwami znanych marek. Lubię kiedy mamy polecają sprawdzone produkty, ale jakoś rzadko są to te krzyczące, "specjalizujące się" w dzieciach firmy. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat...chęć zysku powinna mieć z pewnością swoje granice, zwłaszcza, że blogomamy to te, które chcą dawać innym swój przykład...tak mi się wydaje. Zbijanie kasy na dzieciach to powszechny dzisiaj problem. A przecież trzeba uczyć ludzi, jak mądrze wybierać a nie ślepo podążać za modą.
Prześlij komentarz