"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



poniedziałek, 29 października 2012

Wizyta w Kanadyjskim Muzeum Kolejnictwa Exporail

Gabiś ma 31 miesięcy

Pogoda zrobiła się już iście jesienna, w porywach nawet lekko zimowa (przymrozki! :-(), więc gdy tylko nadarzył nam się w miarę ładny dzień, postanowiliśmy wybrać się do muzem wręcz wymarzonego dla małych chłopców (i nie tylko!): do Kanadyjskiego Muzeum Kolejnictwa Exporail. Mama były nim równie oczarowana, bo część mojej rodziny pracowała kiedyś przy pociągach, jako motorniczy czy zawiadowca stacji, więc nie obyło się bez wspomnień... Tata za to, jako inżynier, bacznie przyglądał się techniczej stronie wystawy. Tak więc była to wycieczka w sam raz dla całej naszej małej rodziny...

A oto kilka migawek z tego dnia...

Najpierw oglądaliśmy eksponaty z różnych epok, zebrane w ogromnej hali...
 
...a były tam nie tylko pociągi, lecz również stare tramwaje. Tutaj Gabiś zwiedza z tatą.

Także wnętrza niektórych wagonów były otwarte dla zwiedzających.
 
Gabiś w funkcji motormiczego tramwaju...

...i bardzo z tego zadowolony! ;-)

Jedziemy tramwajem razem z mamą :-)
Jak z wiersza Brzechwy, więc stroi sobie na stacji lokomotywa,
wielka, ogromna i pot z niej spływa... no dobrze, tym razem obyło się bez potu. ;-)

Oczywiście w takim miejscu nie może zabraknąć tunelu dla najmłodszych...

...ani pociągów w wersji zabawkowej. ;-)

Do jednej lokomotywy można było wejść i zaglądnąć do pieca.

Uwaga! Wsiadać! Odjeżdżamy! :-)
Prosimy nie zapomnieć o bagażach!

Ten pociąg to kanadyjski majstersztyk: pociąg z turbiną odśnieżającą tory.
Ciekawscy, czyli my, mogli oglądnąć krótki filmik pokazujący jak to wyglądało na żywo.

W tej wielkiej hali nie mogło oczywiście zabraknąć mniejszej sali, w niej modeli pociągów przejeżdżających przez malownicze pejzaże.

Hala muzeum to tylko mała część całości, gdyż wiele innych ciekawych eksponatów znajduje się na zewnątrz.

Gabiś z tatą przyglądają się zamianie kierunku torów.

A co śmielści odwiedzający mieli okazję tej miłej pani pomóc tych zmian dokonać. ;-)

Ostatnim punktem naszej wycieczki była przejażdżka tramwaje AD 1959.

Mijaliśmy jeszcze kilka innych hal, do których mamy zamiar zajrzeć innym razem.

Pan motorniczy w orginalnym mundurze.
Po prawej stronie widać "Zakaz plucia", równie orginalny!

Aby nie było wątpliwości, na oknie nalepiono pełną informację o tymże zakazie, wraz z wysokością ewentualnej grzywny, oczywiście w obu językach Kanady. Prawdę mówiąc, nie mam nic przeciw ponownemu wprowadzeniu takiego zakazu, nie tylko w środkach transportu, ale i na ulicy. :-P
W sklepiku muzeum zakupiliśmy puzzle lokomotywy z dźwiękiem oraz małą lokomotywę, do kolekcji pojazdów mojego synka. Gabiś, jak zapewne większość chłopców w jego wieku, właśnie przechodzi fazę fascynacji pociągami. Jednak o dziwo, pomimo tego, że lubi kolorować, wydrukowanych przeze mniej lokomotyw nie chce tknąć. ;-) Chyba woli oglądać orginały... ;-)

poniedziałek, 1 października 2012

Nasze domowe przedszkole w czerwcu 2012



Gabiś ma 27 miesięcy


Wiem, wiem, właśnie rozpoczynamy piękny miesiąc październik, więc o co chodzi z tym czerwcem? Otóż przez to, że było to w czerwcu, więc lato, wakacje i ogólne braki czasu na internet, nie miałam do tej pory możliwości, aby się podzielić z Wami tymi kilkoma zdjęciami z nowej odsłony naszego domowego przedszkola. Jako, że sama czerpię inspirację z pomysłów innych blogujących mam, między innymi na urządzenie mieszkania po montessoriańsku, chciałam i ja dać Wam możliwość zobaczenia, jak to u nas wygląda... ;-)

Tak jak wyżej już wspomniałam, na początku czerwca zmienił się kolosalnie wygląd naszego domowego przedszkola. Dlaczego? Po prostu, mając kilkoro dzieci właśnie przyzwyczających się do załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w toalecie, stwierdziłam, że najlepiej będzie przeprowadzić wszystkie montessoriańskie rzeczy na poziom parterowy, czyli bliżej tej toalety. W ten sposób nie tracimy cennej energii oraz jeszcze cenniejszego czasu na niepotrzebne bieganie po schodach. Dodatkowym atutem nowego układu jest fakt, że dzieci mogą w każdej chwili wyjść na taras czy do ogrodu, a ja mogę jednocześnie obserwować je z okna oraz mieć na oku dzieci, które jednak zostały w domu. Ostatnie miesiące pokazały, że nowy układ naszego przedszkola był strzałem w dziesiątkę. ;-)

A oto kilka fotek z naszego domowego przedszkola w nowej odsłonie...



Po lewej stronie widać drzwi wejściowe, a raczej drzwi od małego przedsionka.
Na półkach rozstawiłam prace sensoryczne, matematyczne, przyrodnicze oraz geograficzne.
Na parapecie okna stoi kilka doniczek z roślinami oraz mały spryskiwacz z wodą.

Teraz przejdźmy się troszkę bardziej w prawo...
Jest tu kącik czytelniczy, mały stolik, półka z kilkoma zabawkami oraz kanapa do wygodnego czytania książek... ;-)
Na ścianie wiszą dwa meksykańskie "amates".

Zbliżenie na nasz kącik czytelniczy, w którym oprócz dużego koszyka z książkami znaleźć można między innymi koszyk z darami natury wraz z dwiema lupami do dokładnego przyglądnięcia się tym darom. ;-)

Teraz odejdźmy trochę w drugą stronę...
Na pierwszym planie znajduje się kącik językowy, a zaraz obok kącik praktycznego dnia, który można zobaczyć z bliska poniżej.
Oto nasz kącik praktycznego dnia, zmieniający się (prawie) co miesiąc, tutaj jest w odsłonie letniej.
Po lewej, na dalszym planie, widać nasz kalendarz, a obok drzwi prowadzące do sali na dole.
Na szafce stoi pudełko z kwiatkami na guziczki.

Nasz kalendarz na czerwiec. Kartki do kalendarz pochodzą od Counting coconuts,
przy czym ja drukuję tylko jeden zestaw na daną porę roku. Zdjęcia z opisem stanu pogody
pochodzą ze zbiorów Ogólnopolskiej wymiany materiałów Montessori zorganizowanej przez Czyżyka
  
I jeszcze kilka drobiazgów na konsoli stojącej naprzeciw drzwi głównych.
Na dole widać naszą kartonową kuchenkę, a na niej trochę kuchenych niezbędników. ;-)
Po lewej stoi koszyk z matami. 

Oto widok na nasze przedszkole od strony kuchni.
Przy drzwiach do przedsionka widać koszyki dzieci na ich ubrania wierzchnie oraz niebieski koszyk na buty/papcie.
Z przodu po obu bokach, trochę niewyraźnie, widać kontury czerwonych stolików oraz białych dziecięcych krzesełek rodem z IKEA.
   No i na sam koniec nasza mała toaleta... ;-)

Dzieciom jest łatwo dostać się tak do sedesu, jak i do umywalki, dzięki ikeowskim podnóżkom.
Obo sedesu stoi mały koszyk z książeczkami... ;-)
Jeśli szukacie montessoriańskich inspiracji, nie zapomnijcie zajrzeć do Deb z Living Montessori Now i jej Montessori Monday Link-Up!


Małgosia's countdown to her chemotherapy... hopefully!


VERY IMPORTANT!
To ALL of my friends and people who I do not even know, especially those living in CANADA and from Polish descendance: I would like to ask you to give a few minutes of your life to check out if you are a possible MARROW DONOR... and would be able to help Małgosia, a veterinarian working with my father-in-law, who has a rare cancer and just learned that there is no match for her in the worldwide bone marrow bank... But ONE OF YOU might be her match! And let her live! Go to her webpage to learn a little more about the cause... and help her!!!

http://theoriginalscript.com/2012/09/25/fundraising-time/
What could be a better gift as to give some blood cells... and a (normal) life back to somebody! Małgosia's life depends on finding fast an appropriate donor... check out if you can be the one she's in need of! Please, do it soon!
THANK YOU SO MUCH!

sobota, 21 lipca 2012

Witaminki, witaminki...

Gabiś ma 28 miesięcy

...dla chłopczyka i dziewczynki.
Wszyscy mamy fajne minki,
bo zjadamy witaminki! :-)

Czy pamiętacie tą piosenkę? Jest ona ostatnio naszą ulubioną, a to za sprawą sezonu na jeżyny i maliny! Jeżyny sama zbierałam, ponieważ krzaki mieszczą się za warzywami, i dzieci szybko by te warzywa zadeptały. Jednak przy malinach dzieci mają spore pole do popisu! Moje przedszkolaki są zachwycone, gdy mówię: "Idziemy na maliny!" W tym roku nasze krzaki obrodziły nadzwyczajnie, więc frajdy przy zbieraniu jak i konsumowaniu jest co niemiara. 


Każdemu polecam posadzenie choćby jednego krzaka jerzyn czy malin w wysokiej donicy (powinna mieć conajmniej 50cm głębokości, do znalezienia w IKEA), nawet jeśli się ma do dyspozycji tylko balkon. Kilka lat temu właśnie tak zrobiłam, gdy mieszkałam w wynajętym mieszkaniu, i moje balkonowe maliny były równie piękne i soczyste. Jedynym warunkiem sine qua non jest duże nasłoneczniene, ponieważ im więcej słońca, tym więcej słodyczy w tych czerwonych pysznościach.


Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. Jeżyny skończyły się dość szybko, ponieważ miałam tylko jeden krzak, chociaż już dość rozrośnięty, ale na szczęście zostało jeszcze sporo malin do zebrania... Czyli chyba już wiecie, co będziemy robić już w poniedziałkowe przedpołudnie? ;-)

Metoda Montessori pomaga pacjentom z demencją

Kilka miesięcy temu umieściłam tutaj link do artykułu o zastosowaniu ćwiczeń bazujących na pedagogice Montessori w leczeniu pacjentów z demencją. Wygląda na to, że i w innych ośrodkach z powodzeniem zastosowano tą metodę! :-)

Montessori w Leisureworld

Na poniższej stronie znajdziecie nawet odnośniki do konkretnych ćwiczeń zastosowanych u tychże pacjenów.

10 nawyków pomagających osobom z Alzheimerem/demencją

Niech żyje Montessori! ;-)

wtorek, 12 czerwca 2012

Kto powiedział, że...

Gabiś ma 26 miesięcy

...faceci nie potrafią robić dwóch rzeczy na raz? Przecież to nieprawda! :-) Oto Gabiś dwa tygodnie temu, aka mały facecik, mieszający w garach i czeszący sobie włosy. Hmmm, dlaczego nikt mu nie powiedział, że mieszanie tych dwóch czynności jest trochę... niehigieniczne? :-P


Swoją drogą, nie ma takiej czynności kuchennej, którą mogłabym wykonać bez mojego smyka. No chyba, że młody biega po ogródku, więc wtedy kuchnia znów należy do mnie, ha!