"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



czwartek, 29 stycznia 2015

Festiwal śniegu, czyli Fête des neiges 2015

Gabiś ma 4l10 miesięcy
Magda ma 22 miesiące

Jedną z rzeczy, które bardzo, ale to bardzo mi się podobają w Montrealu, to darmowe festiwale! Jest ich całe mnóstwo, o każdej porze roku, czy nawet dnia, bo tak tak, są też i nocne (niedługo już taki jeden się odbędzie... może w tym roku skorzystamy?), dla dużych, jak i dla małych, no słowem: zatrzęsienie! I do tego większość gratis! Tutaj nawet sroga kanadyjska zima nie jest dla nikogo wystarczającym usprawiedliwieniem do zamknięcia się w domu. Ostatniej niedzieli wybraliśmy się więc na Fête des neiges de Montreal. Ze względu na straszny ziąb (ok. -15 do -20 stopni, z wiatrem) wytrzymaliśmy tam tylko jakieś półtorej godziny i skorzystaliśmy raptem z garści zaoferowanych atrakcji, ale przy sprzyjających wiatrach prawdopodobnie jeszcze wrócimy w któryś ze zliżających się weekendów, ponieważ festiwal łącznie trwa przez aż 4 weekendy, do 8. lutego.

Oprócz wózka, wzięliśmy również saneczki, więc Magda zaraz ochoczo na nie wskoczyła, a Gabiś sam się do nich zaprzągł (chociaż to zadanie miało być dla taty, ale Gabi nie chciał odpuścić).


Pierwszą fetiwalową atrakcją dla małych i dużych, z której skorzystaliśmy, a raczej skorzystały nasze maluchy, było rzeźbienie w bryle lodu. To wcale niełatwe zadanie!


Dla Magdy była to już pora drzemki, więc trochę skeptycznie podeszła do tej pracy, ale Gabiś ciął, i szorował, i dłubał, słowem zapału mu starczało na sporo dłuższą chwilkę, niż my byliśmy w stanie wytrzymać ze względu na mróz. Niestety, nie przewidzieliśmy, że będzie aż tak zimno i nie ubraliśmy się odpowiednio - mam tutaj na myśli nas, dorosłych, bo dzieciaki miały swoje zimowe kombinezony, więc im było cieplutko. 



Gotowe dzieła sztuki odkładano do ogólnego podziwiania na specjalne półki, więc i na jedną z nich powędrowała bryła obrobiona z grubsza przez Gabisia.


Do jednej z atrakcji w tym roku nie kwalifikowaliśmy się, to znaczy nasze dzieci jeszcze nie, bo należy mieć conajmniej 120cm wzrostu, ale gdzieś za 3-4 lata chętnie weźniemy w tym udział. Oto jak ta gra wygląda, prawda, że nieziemsko? ;-) Podejrzewam, że tym osobom wcale nie jest zimno!


Gdy tak sobie spacerowaliśmy z Magdulą na saneczkach, podczas gdy Gabiś usiłował coś wydłubać z lodu, okazało się, że mała z tej wygody... usnęła! :-D Wtedy oczywiście skończyły się saneczki, a Magda wylądowała w wózku, opatulona dodatkowo ciepłym śpiworkiem.




Następną atrakcją w sam raz dla Gabisia była jazda samochodzikiem na napęd nożny po ośnieżonej trasie. Nawet stacja paliw się tam znalazła! Trzeba więc było zatankować pojazd. 




Zaraz obok była "stacja" łowienia ryb w przeręblach (na niby), bardzo ciekawie zrobiona, ale zapomniałam jej zrobić zdjęcie. Ostatnim przystankiem tego dnia był wieeeeelka kilkutorowa zjeżdżalnia, cała oczywiście zrobiona z brył lodu! Gabiś był zachwycony! 


Następnym razem muszę koniecznie założyć kombinezon na narty, bym i ja mogła sobie z niej zjechać. Tym razem musiałam się obejść smakiem ze względu na przejmujący mróz, którego nie dało się więcej ignorować. Tak więc koniecznie musimy jeszcze w tym sezonie tutaj wrócić, by także skorzystać z innych atrakcji, jak np. "zgubić się" w leśnym labiryncie lub pograć w piłkarzyki na lodzie, zjechać z wielkiej góry na równie wielkej dętce, pograć w hokeja lub ustawić igloo, i jeszcze kilka innych rzeczy by się znalazło... Można też się przejechać saniami ciągniętymi przez psy husky! Całe mnóstwo wspaniałych gier i zabaw jeszcze tutaj na nas czekają! Faktycznie, musimy tutaj wrócić!

1 komentarz:

emilia pisze...

To fantastycznie ,ze jest w zimie tyle ciekawych atrakcji.....przydałoby się i u nas.....no ale nie ma śniegu.