"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



piątek, 30 listopada 2012

Trochę inne montessoriańskie drzewko :-)

Gabiś ma 32 miesiące

Scenka z tego tygodnia: Gabiś właśnie dopiero co odłożył na półkę puzzle drzewa, gdy do pokoju wszedł mój mąż. Spojrzałam na jego koszulkę, zaśmiałam się i szybko zawołałam synka. "Co to jest?", zapytałam wskazując na torso męża. Gabiś cały zachwycony zawołał zaraz: "Drzewo!", pobiegł z powrotem po puzzle i zaczął je dopasowywać na tacie... I to bezbłędnie, haha! ;-)

Zaczynamy od korony...

...po niej przyszła kolej na pień...
 
...a na końcu są korzenie drzewa!  "I już", jak mawia sam Gabiś;-)

wtorek, 20 listopada 2012

Jesienne drzewka razy dwa

Gabiś ma 20 miesięcy i 32 miesiące

Oto nasze dwa pomysły na jesienne drzewka. Może komuś się spodoba któryś z nich podobne drzewka ze swoimi dziećmi? ;-)

Pierwsza wersja była zrobiona ubiegłej jesieni, gdy Gabiś miał trochę ponad półtorej roku. Odrysowałam jego rękę na brązowej stronie kartonika po chrupkach śniadaniowych, wycięłam i nakleiłam na granatowy karton. Koniec roboty dla mamy, teraz przyszła kolej na Gabisia. Jego zadaniem było namalowanie jesiennych liści małymi paluszkami maczanymi w żółtej, czerwonej i zielonej farbie.

Gotowy do startu...
...i już w trakcie malowania!


A tak wyglądało gotowe już dzieło sztuki autorstwa mojego smyka! :-)


W tym roku zmieniliśmy trochę technikę na mniej brudzącą, wybierając okrągłe naklejki w dwóch rozmiarach. Kartonową rączkę naklejałam razem z dzieckiem. Kolorystyka liści została oczywiście ta sama: zieleń, żółć i czerwień.


Praca Gabisia na tle naszych pozostałych przedszkolaków. Jak widać, co artysta, to inny pomysł... ;-)


Innym pomysłem na liście mogą być np. przyklejone ziarna dyni lub malowanie liści patyczkiem do uszu czy wacikiem... Być może tak zrobimy za rok? :-)   

piątek, 9 listopada 2012

Domowa plastelina pachnąca cynamonem

Gabiś ma 32 miesiące

Od dawna już miałam ochotę przygotować dla moich przedszkolaków domową ciastolinę, lecz z niezrozumiałych dla mnie samej powodów, zawsze wydawało mi się to przedsięwzięciem ponad miarę moich możliwości, w sensie, że się nie uda... Nic bardziej mylnego! Ciastolinę przygotować jest bardzo łatwo, tylko ewentulanie ramię może trochę poboleć od ciągłego mieszania w garnku. W internecie można znaleźć mnóstwo przepisów, a ja wybrałam ten z blogu Tinkerlab, tylko że masę zrobiłam z połowy składników oraz dodałam do niej cynamon... Ale zapachniało w naszym domu, mniam mniam!

Do zrobienia ciastoliny potrzebujemy:

  • 2,5 szklanki wody
  • 1,25 szklanki soli
  • 1,5 łyżki "cream of tartar", czyli wodorowinianu potasu
  • 5 łyżek oleju roślinnego
  • 2,5 szklanek mąki
  • cynamon według uznania

Wszystkie składniki mieszamy w garnku i gotujemy, ciągle mieszając, na małym ogniu przez około 15-20 minut. Ciastolina jest gotowa, gdy już nie przykleja się do dna garnka i łatwo daje się z niej zrobić kulę. Zamiast cynamonu  można oczywiście dodać inne dodatki zapachow+kolorystyczne (np. kardamon, kakao lub kurkumę, by uzyskać piękny żółty kolor).

Jeśli nie macie wodorowinianu potasu, na blogu Pinkcake.html znajdziecie przepis z dodatkiem soku z cytryny. Dajcie znać, czy się Wam udało.



Dałam dzieciom do zabawy jeszcze ciepłą ciastolinę i muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że będzie z niej aż taki hit dnia! Na pewno nie tylko przez piękny zapach, ale i teksturę, który wydaje mi się być dużo milsza w dotyku, niż komercyjna plastelina. Gabiś lepił z naszej masy różne różnorodności, czasami trochę mało rozpoznawalne dla niewtajemniczonych :-), i po ponad godzinie musiał przerwać zabawę ze względu na obiad. Gdyby nie to, to pewnie jeszcze dłużej miałby taką radochę... Ciastolinę szczelnie zapakowałam w woreczek (taki do zamrażarki), by nie dostało się do niej powietrze, i za jakiś czas mam zamiar znów ją wyciągnąć do zabawy.

Najpierw powstała kuleczka, potem różne formy wycięte małymi foremkami...

...a gdy Gabiś już się rozkręcił na dobre, nawet cała rodzina krokodyli! :-)

Bardzo Wam polecam przygotowanie takiej ciastoliny, bo warto! :-)