"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



piątek, 24 kwietnia 2015

Kolory na śniegu na dwa sposoby i iglo

Magda ma 2 lata
Gabiś ma 5 lat

Hu hu ha! Hu hu ha! Nasza zima zła! 
A my jej się nie boimy, kolorową ją zrobimy! 
Tra la la la la! :-D 

No, i zrobiliśmy, jak tylko mrozy trochę odpuściły. Najpierw zrobiliśmy kolorowe kule lodowe, by tak jak w ubiegłym roku, udekorować nimi ogródek przed domem. Tym razem Gabiś też mi pomógł przy napełnianiu balonów oraz ich wystawianiu na schody do zamarźnięcia. I tak to wyglądało: najpierw któreś z nas wlewało kilka kropel barwnika spożywczego do balonika, potem ja szczelnie zakładałam ów balonik na kuchenny kran, a Gabiś, podtrzymując go od dołu, nalewał tyle wody, ile się dało, potem znów ja zdejmowałam balon z kranu, robiłam porządny supełek i któreś z nas maszerowało zaraz z napełnionym balonem przed drzwi. Tutaj odradzam wynoszenie balonu napełnionego bardzo ciepłą wodą na 20 stopniowy mróz, chyba że ktoś ma zamiar zaraz się przebrać w noer ciuchy. :-P Dodam też, że oprócz barwnika użyłam również pisaki do bingo, dzięki czemu moje ręce (miejscami aż do łokci, hehehe) przed dobrych kilka dni wyglądały również, powiedzmy, dość kolorowo. Ale, jak widać na poniższych zdjęciach, cały ten nasz wysiłek opłacił się i mieliśmy kolorowy ogródek. ;-) Dzieci zachwycone! Fotki zrobione! Ptaszki nakarmione! Niestety, jakimś chłystkom pomysł ten nie za bardzo przypadł do gustu, i już po kilku dniach większość kul została powyrywana i porozrzucana naokoło... :-( No, i bądź tu pozytywnie nastawiona do zimy...



Na nasze śliwce mirabelce powiesiliśmy dodatkowo ziarenkowe serduszka dla ptaków, które przygotowały moje dzieci. Należy tylko wsypać ziarna (np. z mieszanki do karmników), włożyć sznurek zawiązany w pętelkę, całość delikatnie podlać wodą, która po zamarźnięciu wszystko ładnie scali, i to wszystko!


Drugi pomysł pokolorowania zimy pochodzi stąd. Zrealizowaliśmy go na koniec sezonu śnieżnego, aby mrozy już nie dokuczały młodym malarzom w ich twórczej pracy. ;-) Przygotowałam więc słoiki z farbą i pędzlem każdy, no i dzieci zaraz zabrały się do malowania resztek po bałwanie.


Magda ochoczo zabrała się za pędzle i razem z kolegą-przedszkolakiem zaczęła eksperymentować na bałwanie. Spędzili przy tej czynności całe przedpołudnie. 




Gabiś na początku nie za bardzo chciał malować, ale w końcu zdecydował się dodać coś od siebie i namalował motyla:


Motyl w przybliżeniu:


Oto efekt końcowy:


No i nie mogło się obyć bez jazdy z przeszkodami naokoło tak upiększonego bałwana. ;-)


A na sam koniec naszych tegorocznych zabaw na śniegu, już w czasie pierwszych roztopów, udało nam się nawet zbudować iglo!!! Próbowałam zrobić kostki ze śniegu już wcześniej, ale nasze zimowe powietrze jest tak suche, że nic się ze sobą nie chciało lepić, więc dopiero przy pierwszych roztopach, gdy śnnieg jest mokry i daje się zbić w kulę, udało się nam zbudować iglo z kostek śniegu. Użyliśmy do tego dwóch plastikowych opakowań po niemowlęcych husteczkach do pupy. No dobrze, prawie że udało, bo chociaż pracowaliśmy nad nim z Gabisiem bardzo ciężko przez dobre 4 godziny, to jednak w czasie naszej przerwy obiadowej słońce przygrzało już na tyle mocno, że zawaliła nam się górna część iglo i nie mieliśmy już sił tego naprawiać. A propos sił, zakwasy po tej zabawie miałam jeszcze przez kilka dni... ;-)




Oczywiście już po fakcie (bo niby dlaczego przed?) poszperałam w internecie i znalazłam np. bardzo interesujący kanadyjski film ilustrujący budowę iglo. Z kolei na stronie Canadian Polar Commission można znaleźć więcej informacji na temat budowy igloo, np. by je zbudować w Arktyce, bo tylko tam można znaleźć odpowiedni śnieg. I coś w tym jest, bo pomimo że w Montrealu zimą sypie się to białe coś na potęgę, to trudno z niego cokolwiek ulepić, choćby takiego banalnego bałwana, a co dopiero iglo. Najrbadziej jednak spodobała mi się ich wskazówka: co zrobić, gdy część albo i całe iglo nagle się rozwali? Otóż należy się chwilkę z tego pośmiać, a potem poprawić błąd. I już! :-D Dobra filozofia, prawda? Jednak, pomimo iż prawdziwe iglo buduje się tylko ze śniegu, a nie z lodu, to w następnym roku mam zamiar zbudować coś takiego: kolorowe iglo :-D Dam znać, jeśli nam się uda.

sobota, 11 kwietnia 2015

Trochę jogi dla maluchów

Magda ma 22 miesiące
Gabiś ma 3 lata 11 miesięcy

Nasza kanadyjska zima nie zachęca do długich spacerów czy innych innych codziennych aktywności na świeżym powietrzu, chociaż oczywiście człowiek wychodzi z domu no i niby przy tym trochę się rusza. W ramach dodatkowego ruchu w lutym mama dzieciom, czyli ja, postanowiła poćwiczyć trochę pilates, tak więc dwa razy w tygodniu, z matą pod pachą, opuszczałam dom wieczorową porą i dziadki zostawały pod opieką taty. I chyba im się spodobał pomysł ćwiczenia na macie, bo jak się okazało zaraz po pierwszym moim wyjściu, syn poprosił tatę o pokazanie mu jogi na youtube, tak więc po powrocie zastałam dzieci usilnie próbujące swoich sił w przeróżnych wymyślnych pozach. ;-) Przypomniało mi to o pięknych zdjęciach dziewczynki ćwiczącej jogę (do wydrukowania ze strony sew_liberated), które wydrukowałam już chyba z rok temu (ups). Teraz dorobiłam do nich jeszcze ramki z nazwami tych asan, na każdą nakleiłam odpowiednie zdjęcie i całość zalaminowałam, aby były trwalsze. Na koniec wszystkie karty włożyłam do pięknego żółtego koszyczka oraz zaprosiłam dzieci do ćwiczeń. Pokazałam im kartę, przeczytałam nazwę asany, pomogłam dziecku jako tako tą pozycję wykonać (do dokładności na tym etapie podchodzimy dość luźno), a następnie policzyć do 10. Gabiś oczywiście znakomicie sam poradził sobie z liczeniem, za to Magda liczyła "dwa tsy", ale jeśli ja razem z nią liczyłam do 10, to tyle też wytrwała w danej pozycji. :-)



Od tej pory oboje chętnie sami wyciągają matę, wyszukują sobie ciekawe pozycje i ćwiczą jogę. Magda mówi na nią "Jota". Czasami też gimnastykują się oboje na raz na tej samej macie. ;-) Sesje oczywiście nie są długie, najczęściej składają się wręcz tylko z dwóch czy trzech pozycji. W każdym razie tak Gabiś, jak i Magda, lubią powyginać ciałka, więc niech im to tylko na zdrowie wyjdzie! ;-)





Ramki do zdjęć z nazwami asan można pobrać tutaj:
Joga dla dzieci_karty do zdjęć z nazwami asan

Orginalne zdjęcia pochodzą od Meg z bloga sew_liberated.