"Dzieci nie są głupsze od dorosłych, tylko mają mniej doświadczenia." Janusz Korczak

"Nigdy nie pomagaj dziecku przy ćwiczeniu, jeśli czuje, że jest w stanie wykonać je samodzielnie" Maria Montessori

"Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat. " Janusz Korczak



poniedziałek, 31 października 2011

Z cyklu "Lepsze od telewizji" : ciężarówka przed domem sąsiadów - Del ciclo "Mejor que la tele": un camión delante la casa de los vecinos


Gabi był wniebowzięty, gdy go zauważył, bo wszelkie auta czy najróżniejsze ciężarówki wywołują u niego jeden wielki okrzyk "Wow", a gdy idziemy ulicą i jedzie autobus, to po jego salwie "wowowowowow-WOW!" pół ulicy się za nami ogląda z uśmiechem... ;-)

Gabi estuvo encantadísimo cuando lo vio, ya que todos los coches y varios tipos de camiones le provocan un gran "Wow", pero lo máximo es cuando nos paseamos por las calles y al lado pasa un autobús, pues Gabi no puede evitar un super-hiper-re-largo "wowowowowow-WOW!" de manera que los demás pasantes nos echan sonrisas... :-)

niedziela, 30 października 2011

Pożar! - ¡Fuego!

Leniwy sobotni poranek, za oknem powoli tajały okna samochodów delikatnie ośnieżone przez nocny przymrozek, Lothar przygotowywał śniadanie przy pomocy Gabisia, a ja korzystając z tych kilku chwil spokoju czytałam książkę siedząc na sofie w głównym pokoju z pierwszą poraną latte w ręku... I nagle z takiego dolce far niente wybudzi mnie okrzyk mojego męża: Ogień! Prawdę mówiąc, nie za bardzo skojarzyłam, o co mu chodzi, bo patrzył jakby w moim kierunku, więc rozejrzałam się dookoła, a tu nic, ale mój mąż już biegł do drzwi przedsionka, a mój wzrok za nim... i co ujrzałam? Faktycznie ogień! Palił się drucik w kaloryferze! Lothar od razu wyłączał to ustrojstwo, poleciał wyłączać też korki oraz po ręczną gaśnicę i w try miga ugasił igień... A ja za to przez resztę przedpołudnia czyściłam ściany przedsionka z czarnego osadu oraz kilkakrotnie myłam podłogi z białego pyłku... świąd spalenizny niestety do tej pory utrzymuje się w powietrzu. Nigdy nie podobały mi się tutejsze kaloryfery i po tej przygodzie raczej już nie spodobają, ale musieliśmy kupić podobny kaloryfer, chociaż już bez drucika, bo każde inne rozwiązanie kosztowałoby krocie...


Po takiej niespodziewanej przygodzie stwierdziliśmy, że mamy szczęście, iż pożar wybuchł w weekendowy poranek, gdy wszyscy byliśmy w domu, a nie na przykład wieczorem, gdy już leżelibyśmy w łóżkach, czy na przykład podczas naszego spaceru po okolicy... Jako, że "przezorny zawsze ubezpieczony" mieliśmy wprawdzie butlę gaśniczą, ale jeszcze w tym tygodniu planuję dokupić dwie inne, by na każdym piętrze mieć po jednej. Mamy też czujnik przeciwpożarowy, który świetnie daje o sobie znać za każdym razem, gdy gotując zapomnę właczyć wyziew nad kuchenką, jednak zapomnieliśmy zmnienić baterie w czujniku na piętrze, więc to też jest do zrobienia w tym tygodniu.

A jak u Was z zabezpieczeniem przeciwpożarowym?

czwartek, 27 października 2011

Etykietki do doniczek z ziołami

Jakiś czas tem znalazłam na blogu Au fil des jours świetny pomysł na etykietki do ogródka warzywnego, a jako że chciałam posiać trochę ziół do doniczek (przy czym chłopcy z naszego Domowego Przedszkola czynnie brali udział), by zimą mieć na parapecie mały pachnący "lasek" (na zdjęciach widać, że lasek będzie raczej cherlawy, bo Gabiś kilkakrotnie musiał sprawdzać, czy aby w doniczkach naprawdę są jeszcze te zasiane ziarenka, czy być może nie wyparowały... ;-)) :-), postanowiłam zrobić własne etykietki. Zdjęcia pochodzą z clip art w Wordzie lub w niektórych przypadkach z francuskojęzycznych stron internetowych o zdrowiu. Ze względów edukacyjnych naszego Domowego Przedszkola, etykietki te są dwujęzyczne, czyli każde zioło jest opisane po polsku i po francusku. Muszę przyznać, że to moje pierwsze tego rodzaju pliki, którymi mogę się podzielić, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że i Wam one się spodobają i przydadzą.
A teraz do dzieła! ;-) Do zrobienia etykietek potrzeba:
  • 12 wieczek z puszek lub słoiczkowych
  • tyleż patyków, np. bambusowych do szaszłyków
  • klej typu "mod podge"
  • pędzelek
  • klej na gorąco
  • pistolet do klejenia
  • sznurek jutowy lub kolorowe wstążeczki
  • oraz oczywiście szablony (poniżej)
Etykietki drukujemy, wycinamy, nakładamy po jednej na każde wieczko, a potem śmigamy po nich pędzelkiem z klejem "mod podge". Zostawiamy do wysuszenia, a następnie przyklejamy z drugiej strony wieczka za pomocą pistoletu z gorącym klejem bambusowy patyk. Na sam koniec upiększamy całość małą kokardką ze sznurka. I to wszystko! :-)

niedziela, 16 października 2011

Weekend kanadyjskiego święta dziękczynienia - El fin de semana de Acción de gracias canadiense

Gabiś ma 19 miesięcy

Właśnie mija pierwszy w tym roku prawdziwie jesienny, deszczowy weekend, więc z tym większą przyjemnością sięgam pamięcią do poprzedniego, jakże jeszcze letniego weekendu, z temepraturą sięgającą ponad 25 stopni C., który spędziliśmy z rodziną męża w Ottawie! Wprawdzie normalnie dwugodzinna podróż samochodem do Ottawy zajęła nam tym razem trzy godziny, z powodu przymusowego postoju na autostradzie celem wymiany kompletnie strzaskanej opony, i kosztowała o $$$ więcej, bo należało od razu owo piąte koło u wozu zamienić na nówkę, a w zasadzie parę nówek, by móc spokojnie powrócić do domu, to jednak reszta tego długiego weekendu przebiegła już bez nieprzyjemnych niespodzianek. W sobotę ucztowaliśmy rodzinnie, bo chociaż kanadyjskie święto dziękczynienia tradycyjnie czczone jest w drugi poniedziałek października, to każda rodzina sama wybiera dzieć świętowania. W niedzielę za to wybraliśmy się wszyscy razem do Kanadyjskiego Centrum Agrokultury. Ze wszystkich tam znajdujących się zwierząt Gabisiowi najbardziej spodobał się... traktor! :-) Nie było to dla nas zaskoczeniem jako, że Gabi od miesięcy reaguje na każdy przejeżdżający ulicą samochód trochę większych rozmiarów, ciężarówkę czy już w ogóle autobus jednym wielkim WOW!, przy czym przy tym ostatnim owo WOW! jest spotęgowane przynajmniej trzykrotnie!
A oto kilka migawek z tego słonecznego dnia:



niedziela, 2 października 2011

Klub Karibu - Club del caribú

Gabiś ma 18 miesięcy

Nastała jesień, a wraz z nią nadeszły mokre, chłodne, no po prostu mniej przyjemne dni, więc trzeba znaleźć dodatkową motywację do ruchu! Dla najmłodszych montrealskie miejskie centra sportowe organizują od kilku lat cykl zajęć muzyczno-sportowych w ramach programu Naokoło świata z karibu. Są to zajęcia przeznaczone dla dzieci od 12 miesięcy do 4 lat, w sześciu przedziałach wiekowych: od 12 do 16 miesięcy, od 16 do 20 miesięcy, od 20 do 24 miesięcy, od 2 do 2 i pół roku, od 2 i pół do 3 lat, oraz od 3 do 4 lat. Dzieci przychodą na te zajęcia z jednym z rodziców. Prawda, że to świetna inicjatywa?

Zapisałam więc mojego szkraba na te zajęcia, o pierwszych oczywiście zapomniałam, ale wczoraj poszliśmy na drugie z łącznie dziesięciu zajęć w tym semestrze. Gabiś na początku stał nieśmiało przyklejony do moich nóg, tylko się uśmiechał, dopiero po dobrym kwadransie zaczął się rozkręcać i bawić za przykładem animatorki. Udało mi się zrobić mu tylko te kilka zdjęć, bo sama też byłam w ruchu... ;-)

Llegó el otoño y con él los días mojados, frescos, simplemente menos bonitos, así que ¡había que encontrar una motivación de más para movernos! Para lo peques, los centros deportivos montrealenses organizan desde hace uno años ciclos de clases músico-deportivas como parte del programa La vuelta al mundo con caribú. Se trata de clases para niños de 12 meses a 4 años, en seis clasificaciones de edad: de 12 a 16 meses, de 16 a 20 meses, de 20 a 24 meses, de 2 a 2 años y medio, de 2 años y medio a 3 años, y de 3 a 4 años. Los niños vienen acompañados por uno de sus padres. Esta iniciativa está genial, ¿a qué sí?

Entonces, inscribí a mi nene a estas clases, la primera obviamente se me olvidó, pero ayer nos fuimos a la segunda de un total de diez clases. A principios Gabi estuvo tímido y quedó pegado a mis piernas, sonriéndo, pero después de un cuarto de hora empezó a seguir las instrucciones de la entrenadora. Logré hacer unas pocas fotos, pues yo también me tuve que mover... ;-) 

Co można zrobić z dziećmi w Montrealu? - ¿Qué actividades se pueden hacer con niños en Montreal?

Nie wiesz? To koniecznie zaglądnij na:
  • francuskojęzyczną stronę miesięcznika Montreal pour enfants, gdzie oprócz informacji dotyczących (francuskojęzycznych) bieżących imprez dla i z dziećmi w mieście i w okolicy, można również przeczytać ciekawe artykuły nie tylko o dzieciach, ale także o ich rodzicach. Bezpłatną papierową wersję można często znaleźć w bibliotekach czy popularnych kawiarniach.
  • angielskojęzyczną stronę miesięcznika Montreal families, która ma podobny profil, jak i powyższa, tyle że jest po angielsku. I nie, artykuły nie są po trostu tlumaczone, a tematy nie pokrywają się czasowo w obu miesięczniach... ;-) Po prawej stronie strony internetowej znajduje się szczegółowy kalenadarz wszystkich imprez na dany dzień, a u góry informacje dla rodzin z dziećmi szczególnej troski. W wersji papierowej można ten bezpłatny misięcznik dostać na przykład u naszej pediatry.
  • I "last, but no least"... koniecznie należy zapisać się na bezpłatny newsletter na stronie I spy Montreal! Jest to strona pisana przez rodziców małych dzieci mieszkających w Montrealu. Ich angielskojęzyczny newsletter przysyłany jest emailowo w każdą środę i skupia się na imprezach dla najmłodszych w nadchodzący weekend. Na stronie internetowej znajduje się również lista przetestowanych przez tychże rodziców parków dla dzieci czy innych atrakcyjnych miejsc, dokąd można udać się całą rodziną. Ciekawe są również ich sugestie na deszczowe dni, oraz dla turystów z dziećmi.
I jak tu się nudzić w weekend z dziećmi? :-)

A czy w Twojej miejscowości również wychodzą tego typu misięczniki czy inne informatory? Nie wiem, czy już wcześniej o tym wspomnałam, ale między innymi właśnie inicjatywy tego typu sprawiają, że kocham Montreal! Dobrze mi tu...

życzę Ci miłego dnia,
PaniTanguera

¿No sabes? Entonces chécate ésto:
  • una página en francés de la revista mensual Montreal pour enfants, dónde a parte de las informaciones relacionadas a las actividades actuales con y para los niños en la ciudad y en sus afueras, uno puede encontrar varios artículos bien interesantes y que no tan solo tratan temas infantiles, pero tabién hablan de los papás. La versión gratuita en papel se puede encontrar en las bibliotecas y en los cafés populares.
  • una página en inglés de la revista mensual Montreal families tiene un perfil parecido a la anterior, nomás que está en inglés. Y pues no, los artículos no son traducciones, tampoco los temas mensuales son iguales en las dos revistas... ;-) A la derecha de la página internet hay un calendario detallado de todas las actividades del día seleccionado, y arriba se encuentran informaciones para las familias con niños discapacitados. Esta revista mensual gratuita se puede encontrar por ejemplo en la oficina de nuestra pediatra.
  • Y "last, but not least"... hay que inscribirse a fuerza al newsletter gratuito de la página I spy Montreal! Se trata de una página escrita por los padres de niños chiquitos. El newsletter está en inglés, llega a nuestros correos electrónicos todos los miércoles y se enfoca en las actividades para los peques durante el siguiente fin de semana. En la página web hay también una lista de los parques para los niños revisados por los mismos padres, u otros sitios de interés adónde uno puede ir con toda la familia. Además me parecen interesantes sus sugestiones para los días lluviosos y para los turistas con niños.
¿Y cómo uno puede aburrirse con sus niños en Montreal? :-)

¿Hay ese tipo de revistas mensuales u otras formas informativas en tu localidad? No sé si ya lo había mencionado, pero, entre otro, iniciativas de este tipo hacen que amo a Montreal! Me siento bien aquí...

Que tengas un buen día,
PaniTanguera