Strony

wtorek, 20 stycznia 2015

Learning tower czyli nasza wersja montessoriańskiego stołeczka

Magda ma 21 miesięcy
Gabiś ma 4l10m-cy

Niedawna wzmianka na forum FB Montessori po polsku o tzw. Learning tower przypomniała mi, że gdzieś w czeluściach moich składów zdjęć mam jeszcze zdjęcia z powstawania naszego montessoriańskiego stołeczka... oraz zaczątek wpisu na ten temat sprzed półtora roku! Magda miała wtedy 6 miesięcy, więc jeszcze nie potrzebowała pomocy do wspinania się na poziom blatu kuchennego, ale Gabisiowi owszem przydało się krzesełko od razu. O, na przykład tutaj:


Na tak przygotowanym krzesełku stoi się stabilniej i trudniej z niego spaść, co akurat Gabisiowi raz na jakiś czas się zdarzało stojąc na taborecie w wersji podstawowej IKEA Bekväm. ;-) Ba, od czasu powyższego zdjęcia Gabisia na nowym stołeczku minęło półtorej roku i jak dotąd, ani Gabiś, ani Magda nie zaznali nagłej bliskiej styczności z kuchenną ceramiką. Nasze krzesełko funkcjonuje pod bardzo finezyjną nazwą "białego taboretu" bądź inną w stylu "białego krzesłka" (chociaż akurat biały kolor nie był Gabisiowi na rękę, wolał drewno, no cóż) i jest wielofunkcyjne: oprócz wchodzenia nań czy schodzenia zeń można tam również położyć brudne naczynia w drodze do zlewu (wersja dla moich przedszkolaków) lub i czyste, prosto ze zmywarki i które następnie przenoszone są na odpowiednie dla nich miejsce w kąciku kuchennym dzieci (to wersja dla wszystkich). A poza tym, można je używać w celach gimnastycznych, przy czym nawet mamie nagle puls się przyspiesza. ;-) Za to stołeczek ani drgnie!

Ok, to tyle z racji wstępu, teraz czas na dochodzenie, skąd ten pomysł? Na amerykańskich czy australijskich blogach widziałam podobne krzesła, tyle że większe no i droższe, więc nawet nie zawracałam sobie nimi głowy... aż nie natknęłam się na pomysł z innego blogu: Lucy recommends learning tower. Na wspomnianym forum znalazłam też ten link z Ikeahackers. Namówiłam więc męża do współpracy i tak oto wspólnymi siłami: mąż stolarka i ja malowanie, doszliśmy do powyższego efektu końcowego. Nasza wersja jest skromniejsza o kilka deseczek od zaproponowanych wyżej wersji DIY. Tutaj mam dwa zdjęcia z malowania:



Magdzie z początku stołeczek nie był do niczego potrzebny, ale już wkrótce, czyli dwa miesiące później, zaczął służyć jako podpórka do nauki wstawania...


lub jako gryzak :-P


...czy też do zabawy w "a ku ku" ;-)


...aby następnie służyć i do właściwego celu, jak tutaj (Magda ma 9 miesięcy):



A jeszcze moment później nawet sama przesuwała sobie stołeczek, by się dostać do miejsc dotąd niedostępnych. ;-) Tutaj Magda ma 10 miesięcy.


Teraz, czyli te półtora roku później, wchodzą nawet oboje naraz, chociaż przyznaję, że wtedy jest trochę ciasno... ;-) Tutaj wspólnie odmierzają składniki na nasze gwiazdkowe pierniczki:


Podsumowując, bardzo nam się przydaje nasza wersja montessoriańskiego stołeczka, a co też jest ważne, jego produkcja nie wyrwała dziury w kieszeni. Sam stołeczek jest cały czas w użyciu, więc wygląda już trochę mniej ciekawie, niż na początku. Chyba muszę się zastanowić nad jego przemalowaniem... ;-)

1 komentarz:

  1. Czesc,
    Jak przytwierdziliście nadstawkę na stołek ikea, zeby byla stabilna?
    Mam nadzieje, ze wyrażam się jasno:)
    Proszę na kontakt e mail:0
    Pozdrawiam
    Jarek

    OdpowiedzUsuń

Co Ty na to? Y tú, ¿qué opinas?